W pierwszym roku po posadzeniu drzew w sadzie najważniejszym nawozem jest azot i to właśnie jego powinno się stosować indywidualnie pod każde drzewko. W praktyce wygląda to tak, że młode rośliny mają dość słabo rozwinięty system korzeniowy, a więc nie potrafią efektywnie pobierać składników pokarmowych z całej powierzchni gleby, szczególnie gdy konkurują o nie z chwastami. Dlatego właśnie podaje się im azot punktowo, często w formie saletry amonowej czy mocznika, bezpośrednio w strefę korzeniową. To nie tylko wspiera rozwój zielonej masy i szybkie przyrosty, ale też ogranicza straty składnika – nie marnuje się go na puste przestrzenie między rzędami. Branżowe zalecenia (np. Instytutu Ogrodnictwa w Skierniewicach) jasno mówią, że w pierwszym roku nie stosuje się pełnych dawek nawozów mineralnych szeroko, bo młode drzewka mogą nawet ucierpieć przy zbyt wysokim zasoleniu gleby. Z mojego doświadczenia, takie punktowe nawożenie daje najlepszy efekt – drzewka ruszają szybko, są mniej podatne na stres, a i w kolejnych latach znacznie lepiej się rozkrzewiają. Warto też pamiętać, że w kolejnych latach dopiero wprowadza się nawożenia fosforem i potasem, bo zapotrzebowanie na te pierwiastki na początku jest bardzo małe.
Wielu osobom wydaje się, że już na samym początku założenia sadu warto rzucić nawozy fosforowe albo potasowe na szeroką skalę lub potraktować drzewka jak stare nasadzenia i podsypać je azotem na całą powierzchnię. To częsty błąd wynikający z przekładania schematów uprawiania roślin jednorocznych lub starszych sadów na młode drzewka. Fosforowe nawożenie, nawet jeśli wykonane w rzędach, nie ma większego sensu w pierwszym roku, bo gleba zazwyczaj zawiera wystarczającą ilość tego pierwiastka, a młode korzenie i tak nie sięgają zbyt daleko. Potas z kolei potrzebny jest w większych ilościach dopiero przy wchodzeniu drzew w owocowanie, a nadmiar potasu na początku uprawy może nawet zahamować wzrost. Co do nawożenia azotem na całą powierzchnię – tu też pojawia się problem. Azot rozproszony po całym sadzie zostaje w dużej części przechwycony przez chwasty lub ulega stratom przez wymywanie. Młode drzewka skorzystają z niego niewiele, bo ich system korzeniowy jest słabo rozwinięty i nie pobierze azotu z odległych części międzyrzędzi. Branżowe podręczniki i zalecenia DOBRZE to podkreślają: tylko niewielka, celowana dawka azotu, podana indywidualnie każdemu drzewku, pozwoli na efektywne wykorzystanie tego pierwiastka i nie spowoduje zasolenia gleby. Takie podejście jest najbardziej ekonomiczne, ekologiczne i daje najlepsze efekty wzrostu. Stosowanie innych rozwiązań w pierwszym roku może wręcz zaszkodzić sadzonkom, opóźniając ich rozwój lub zwiększając podatność na choroby i stresy środowiskowe.