Głęboszowanie to zabieg agrotechniczny, który jest wręcz niezbędny, gdy mamy problem z tzw. podeszwą płużną. To zjawisko polega na tym, że pod glebą tworzy się bardzo zbita warstwa, najczęściej przez wieloletnie oranie na tę samą głębokość. Ta strefa skutecznie blokuje korzeniom swobodny wzrost, szczególnie u warzyw o głębokim systemie korzeniowym, takich jak marchew, pietruszka czy seler. Głęboszowanie polega na mechanicznym rozluźnieniu gleby na głębokość nawet 40–60 cm przy pomocy specjalnego narzędzia – głębosza – który nie odwraca gleby, tylko ją spulchnia. Efekt? Poprawa struktury gleby, lepsza retencja wody, ułatwiony rozwój korzeni i większa dostępność składników pokarmowych. W nowoczesnych uprawach warzywnych, szczególnie na cięższych glebach gliniastych, głęboszowanie przed siewem głęboko korzeniących się roślin to już praktycznie standard. Szczerze mówiąc, z własnej praktyki widzę, że bez tego zabiegu plon często jest słabszy, a warzywa gorzej znoszą suszę. Dla utrzymania wysokiej kultury gleby i przeciwdziałania degradacji struktury, raz na kilka lat warto wykonać to spulchnianie, nawet jeśli na pierwszy rzut oka gleba wygląda dobrze. W literaturze branżowej i programach nauczania ogrodniczego głęboszowanie jest stawiane jako priorytet przy zwalczaniu podeszwy płużnej.
W praktyce rolniczej często myli się narzędzia i zabiegi glebowe, szczególnie gdy chodzi o likwidowanie podeszwy płużnej. Wałowanie to zabieg zupełnie innego rodzaju – stosuje się go po to, by wyrównać powierzchnię pola lub lekko ugnieść glebę po siewie, co pomaga w lepszym podsiąkaniu wody lub zabezpieczaniu nasion. Tu, niestety, wałowanie może wręcz pogorszyć sytuację, bo dodatkowo zagęści glebę, a więc ten zabieg pogłębiłby problem zamiast go rozwiązać. Gryzowanie, chociaż pomocne w rozdrabnianiu wierzchniej warstwy gleby i mieszaniu resztek roślinnych, działa raczej powierzchownie, na głębokość kilku centymetrów, więc nie ma szans dotrzeć do twardej warstwy podeszwy płużnej. Kultywatorowanie to kolejna rzecz, która daje dobre efekty w spulchnianiu wierzchniej warstwy gleby, ale nie jest skuteczne przy właściwej podeszwie płużnej – kultywator nie sięga tak głęboko, najczęściej pracuje do 15–20 cm, a to zwykle za mało. Z mojego doświadczenia wynika, że te błędne wybory często wynikają z przekonania, że każde spulchnianie gleby jest dobre na wszystko. Niestety, tylko głęboszowanie pozwala na realne zlikwidowanie podeszwy płużnej, ponieważ penetruje i rozbija zbite warstwy na odpowiedniej głębokości bez odwracania gleby. Wskazane jest zawsze odpowiednio dobrać zabieg do problemu – w tym przypadku głęboszowanie jest jedyną skuteczną metodą, którą doceniają zarówno praktycy, jak i naukowcy w branży ogrodniczej. Warto więc zwrócić uwagę na głębokość działania narzędzi i specyfikę problemu, zamiast stosować popularne, lecz niewłaściwe rozwiązania.