Cięcie roślin w uprawie pomidorów to absolutna podstawa, jeśli chodzi o regulowanie wzrostu i plonowania. Chodzi tu nie tylko o usuwanie nadmiaru pędów bocznych (tzw. ogławianie czy też pasynkowanie), ale też o odpowiednie formowanie całej rośliny, żeby zapewnić jej lepsze przewietrzanie i dostęp światła do owoców. Praktyka pokazuje, że takie podejście naprawdę poprawia jakość i wielkość zbiorów – owoców jest mniej, ale są większe i dojrzewają równomiernie. Moim zdaniem, a trochę już tych pomidorów w szklarni widziałem, regularne cięcie to taki trik, bez którego profesjonalna uprawa po prostu nie istnieje. Branżowe wytyczne i dobre praktyki mówią wyraźnie: usuwanie tzw. wilków, czyli niepotrzebnych pędów bocznych, pozwala skoncentrować energię rośliny na owocowaniu. Dzięki temu nie mamy zbędnej masy zielonej, a roślina lepiej wykorzystuje składniki pokarmowe i wodę. Poza tym, cięcie umożliwia lepsze przewietrzanie wnętrza krzaka, zmniejszając ryzyko chorób grzybowych – czego w uprawach pod osłonami nie da się przecenić. Właściwe cięcie to nie tylko większe plony, ale i mniej problemów z fitopatogenami. W praktyce polecam obserwować każdą sztukę i reagować na jej wzrost – czasem trzeba przyciąć mocniej, czasem delikatnie, ale zawsze warto działać z głową. Dla mnie ta technika to taki złoty środek między ilością a jakością plonów, i nie znam nikogo, kto by świadomie z tego rezygnował.
Wśród odpowiedzi pojawiły się czynności, które na pierwszy rzut oka mogą wydawać się zbliżone do regulowania wzrostu czy owocowania pomidora, ale w praktyce mają zupełnie inne cele i efekty. Zapyłanie, choć jest kluczowym etapem w procesie tworzenia owoców u pomidorów, nie należy do zabiegów typowo regulujących wzrost i owocowanie w sensie kierowania energii rośliny na określone cele. W tunelach czy szklarniach trzeba czasem pomóc w zapyleniu, np. przez potrząsanie roślin czy używanie specjalnych wibratorów, ale to raczej zabieg wspomagający zapoczątkowanie owocowania, a nie sterujący rozmiarem, liczbą czy jakością owoców. Przerywanie kojarzy się zazwyczaj z uprawą buraków czy marchewki, gdzie celem jest przerzedzenie siewek, żeby każda miała miejsce do wzrostu – w pomidorach tego typu zabieg w ogóle nie jest stosowany, bo rozsady sadzi się już z odpowiednimi odstępami. Usuwanie dolnych liści też bywa stosowane, szczególnie w końcowej fazie uprawy – wtedy chodzi głównie o poprawę przewietrzania i ograniczenie rozwoju chorób, ale nie jest to zabieg, który kontroluje wzrost i owocowanie w ścisłym znaczeniu tego słowa. Widzę, że czasem łatwo się tu pomylić, bo każdy z tych zabiegów wpływa jakoś na kondycję roślin, ale tylko cięcie (czyli usuwanie pędów bocznych oraz odpowiednie formowanie rośliny) daje realną kontrolę nad rozwojem i plonowaniem. W praktyce, jeśli chcemy uzyskać równomierne owoce i silną roślinę, nie wystarczy zadbać tylko o zapylenie czy higienę dolnych partii – trzeba sięgnąć po sprawdzone techniki cięcia, które są standardem w każdej profesjonalnej uprawie pomidora. Warto o tym pamiętać przy planowaniu zabiegów pielęgnacyjnych.