Wilgotność względna powietrza na poziomie około 90% to taki branżowy złoty standard, jeśli chodzi o przechowywanie owoców w normalnej atmosferze. W praktyce to właśnie ta wartość pozwala ograniczyć straty masy owoców na skutek parowania, a jednocześnie zapobiega kondensacji wody, która mogłaby prowadzić do rozwoju pleśni albo innych nieprzyjemnych schorzeń fizjologicznych. Moim zdaniem, to najważniejsze, żeby zrozumieć, że zbyt niska wilgotność skutkuje marszczeniem owoców i utratą jędrności. Natomiast przekroczenie 90% – no, powiedzmy, że podchodzenie pod 98% czy nawet wyżej – może powodować wykraplanie się wody na skórce owoców. To już prosta droga do rozwoju grzybów lub bakterii. Standardy branżowe, np. zalecenia Instytutu Ogrodnictwa w Skierniewicach, regularnie podkreślają właśnie tę granicę. W chłodniach z normalną atmosferą utrzymuje się wilgotność 85–95%, ale optymalnie właśnie 90%. Warto też wiedzieć, że niektóre owoce, jak np. jabłka czy gruszki, są wyjątkowo wrażliwe na wysychanie, więc nawet krótkotrwały spadek poniżej tej wartości potrafi dać się we znaki – potem taki owoc wygląda nieciekawie na półce sklepowej. Szczerze mówiąc, nie spotkałem się w praktyce z lepszym kompromisem. Przechowalnictwo to trochę sztuka balansowania – i 90% wilgotności naprawdę się tu sprawdza.
Wiele osób ma tendencję do zaniżania lub zawyżania poziomu wilgotności powietrza podczas przechowywania owoców, kierując się błędnym przekonaniem, że im bardziej ekstremalne warunki, tym lepiej. Takie podejście często wynika z przeświadczenia, że wilgotność powinna być jak najniższa, żeby unikać rozwoju pleśni, albo wręcz przeciwnie – jak najwyższa, by nie dopuścić do wysychania. W rzeczywistości zarówno wartości zbyt niskie, jak 78% czy 80%, jak i te bardzo wysokie typu 98%, są niekorzystne. Zbyt niska wilgotność – poniżej 85% – powoduje szybkie parowanie wody z owoców, co prowadzi do ich więdnięcia, marszczenia i utraty masy handlowej. Takie owoce wyglądają nieatrakcyjnie i tracą jędrność, co jest szczególnie zauważalne przy dłuższym przechowywaniu. Z drugiej strony, przekraczanie 95% wilgotności, a już tym bardziej 98%, skutkuje wykraplaniem się wody na powierzchni owoców. To stwarza idealne warunki do rozwoju pleśni oraz bakterii, co drastycznie zwiększa ryzyko strat. Spotkałem się nawet z sytuacją, gdzie owoce były wręcz mokre w dotyku po dłuższym leżakowaniu w zbyt wilgotnej atmosferze – kończyło się to masowym pojawem chorób przechowalniczych. Branżowe standardy, np. zalecenia krajowych ośrodków doradztwa rolniczego, jasno mówią: optymalnie powinna być utrzymywana wilgotność ok. 90%, bo tylko wtedy owoce zachowują świeżość bez niepotrzebnego ryzyka chorób. Z mojego doświadczenia wynika, że klucz do sukcesu leży właśnie w znalezieniu tego balansu – nie uleganiu skrajnościom jedna czy druga strona. Mechanizmy przechowalnicze są bardzo wrażliwe na takie niuanse, a dobre efekty można uzyskać tylko wtedy, kiedy rozumie się, dlaczego właśnie ta wartość jest optymalna.