Przerzedzanie zawiązków to faktycznie kluczowy zabieg, który pozwala zapanować nad przemiennym owocowaniem jabłoni, zwłaszcza tych odmian, które same mają tendencję do obfitego owocowania co drugi rok. Chodzi o to, żeby roślina nie wyczerpywała swoich sił na nadmiar zawiązków w jednym sezonie. Przykładowo, jeśli dopuści się do tego, że na jednym drzewie zostanie bardzo dużo owoców, to drzewo zużywa ogrom energii na ich rozwój, a w kolejnym roku nie starcza jej już na zawiązywanie nowych pąków kwiatowych. W efekcie raz jest urodzaj, a raz klapa – i właśnie temu zapobiega przerzedzanie. Z mojego doświadczenia, najlepiej sprawdza się ono w fazie małych zawiązków, tuż po opadzie czerwcowym – wtedy łatwo ocenić, które owoce mają szansę dobrze się rozwinąć. W praktyce często usuwa się mechanicznie lub chemicznie część zawiązków, zostawiając na przykład jedno jabłko co 15-20 cm na gałęzi. W nowoczesnych sadach stosuje się też specjalne preparaty do przerzedzania. Branża jednoznacznie to poleca – taka technika pozwala uzyskać lepszą jakość owoców, większe rozmiary i bardziej przewidywalny plon co roku. Można powiedzieć, że to już taki standard w uprawie odmian o nieregularnym plonowaniu.
W sadownictwie łatwo się pomylić, bo wiele zabiegów wydaje się mieć wpływ na owocowanie, ale nie każdy rozwiązuje problem przemiennego plonowania. Cięcie sanitarne, choć ważne dla zdrowia drzewa, nie ma decydującego wpływu na równomierność owocowania – głównie usuwa się wtedy chore i martwe pędy, co poprawia ogólną kondycję drzewa, ale nie równoważy zużycia energii na zawiązywanie i dojrzewanie owoców. Nawadnianie kroplowe to z kolei świetny sposób na dostarczanie wody, zwłaszcza na glebach lekkich, ale ono przede wszystkim wpływa na wzrost i jakość owoców oraz stabilność plonu w sezonie suchym, a nie reguluje ilości zawiązanych owoców ani nie hamuje przemiennego owocowania. Zdarza się, że początkujący sadownicy przeceniają rolę wody w tym aspekcie. Opryskiwanie pestycydami jest natomiast zabiegiem ukierunkowanym na ochronę przed chorobami i szkodnikami – nie wpływa na regulowanie ilości owoców. W praktyce nawet najlepsza ochrona chemiczna nie zastąpi ręcznego czy chemicznego przerzedzania, jeśli odmiana ma skłonność do przemiennego owocowania. Typowym błędem jest myślenie, że wystarczy zadbać ogólnie o zdrowie drzewa albo podlewać, żeby rozwiązać ten problem – a tymczasem kluczowe jest zarządzanie liczbą zawiązanych owoców na wczesnym etapie sezonu. Tylko wtedy można liczyć na regularny, dobry plon rok po roku, co jest zgodne z rekomendacjami doświadczonych sadowników i literaturą branżową.