Rak bakteryjny drzew owocowych to jedna z poważniejszych chorób sadowniczych, zwłaszcza jeśli chodzi o takie gatunki jak jabłoń, grusza, wiśnia czy śliwa. Objawy, które widać na zdjęciu – czyli głębokie, nieregularne rany, pęknięcia kory, czasem z wyciekami gumy czy martwicą tkanek – są bardzo charakterystyczne właśnie dla tej choroby. Moim zdaniem każdy, kto pracuje w sadzie, powinien od razu kojarzyć takie zmiany właśnie z rakiem bakteryjnym, bo szybka reakcja daje szanse na ograniczenie strat. W praktyce dobre efekty przynosi usuwanie i niszczenie porażonych pędów, a także dezynfekowanie narzędzi – niby banał, a jednak wiele osób o tym zapomina. Zgodnie ze standardami branżowymi warto też wykonywać cięcia letnie, bo wtedy ryzyko infekcji jest niższe. Osobiście uważam, że rozpoznawanie tej choroby po objawach na korze to absolutna podstawa dla każdego technika ogrodnika, bo mylenie jej z innymi chorobami może prowadzić do niepotrzebnego stosowania chemii czy błędnych zabiegów ochronnych. Przypominam jeszcze, że czynnikiem sprawczym jest bakteria Pseudomonas syringae pv. syringae oraz pv. morsprunorum – to ważne, bo leczenie grzybowe tutaj nie zadziała. Warto też pamiętać o odporności odmian i prawidłowej agrotechnice, bo zapobieganie to często lepsza droga niż późniejsza walka z chorobą.
Rozpoznanie chorób drzew owocowych na podstawie objawów potrafi być podchwytliwe, szczególnie że wiele schorzeń daje podobne symptomy. Mączniak prawdziwy, choć bardzo częsty, objawia się przede wszystkim białym, mączystym nalotem na liściach i pędach, a nie ranami na korze czy wyciekiem gumy. To zupełnie inny obraz niż ten, który przedstawia zdjęcie – w praktyce trudno go pomylić z rakiem bakteryjnym, jeśli się widziało oba. Zaraza ogniowa natomiast powoduje gwałtowne więdnięcie, czernienie i zasychanie pędów oraz kwiatów, nadając im charakterystyczny wygląd tzw. „płonących” końcówek – zmiany na korze też mogą występować, ale są mniej rozległe i nie mają tak głębokiego charakteru jak w przypadku raka bakteryjnego. Parch jabłoni z kolei daje typowe plamy na owocach oraz liściach, czasem z nekrozą, ale nie tworzy ran na pędach czy odchodzenia kory. Częstym błędem jest sugerowanie się tylko jednym objawem lub wybieranie najczęściej występującej choroby, bez analizy charakteru i lokalizacji zmian. Moim zdaniem najlepsza praktyka to zawsze szukać kilku objawów jednocześnie i odnosić je do konkretnych patogenów, bo wtedy najłatwiej uniknąć takich pomyłek. W branży ogrodniczej podkreśla się, żeby przy rozpoznawaniu chorób kory i drewna zwracać uwagę na obecność ran, wycieków, nekroz oraz porównywać je z dokumentacją i zdjęciami – to naprawdę pomaga w codziennej pracy.