Zdecydowanie najlepszym sposobem na ochronę danych zapisanych w pamięciach urządzeń elektronicznych pojazdu podczas wymiany akumulatora jest podłączenie akumulatora serwisowego do instalacji samochodu przed odłączeniem zużytego akumulatora. W praktyce wygląda to tak, że zanim zaczniesz w ogóle cokolwiek odkręcać, specjalny akumulator (czasem to tzw. booster lub urządzenie podtrzymujące napięcie) podłączasz do gniazda OBD albo bezpośrednio do zacisków instalacji samochodowej. To rozwiązanie pozwala utrzymać zasilanie wszystkich sterowników, zegarów i innych modułów przez cały czas wymiany. Moim zdaniem – i nie tylko moim, bo tak zalecają wszyscy dobrzy mechanicy – warto zadbać o taki „backup” napięcia, bo dzisiejsze auta, zwłaszcza te po 2010 roku, potrafią zgubić kodowanie radia, ustawienia szyb, centralnego zamka, a nawet parametry sterownika silnika. Po każdej utracie zasilania mogą pojawić się dziwne błędy albo konieczność wizyty w serwisie do adaptacji. Jasne, czasem nic się nie stanie, ale ryzyko jest spore. Dlatego profesjonalne warsztaty zawsze stosują akumulator serwisowy i nie kombinują z szybkim przełączaniem kabli. To po prostu pewna, zgodna z dobrą praktyką metoda, by nie narobić sobie dodatkowej roboty i nie zdenerwować klienta.
Temat ochrony danych elektronicznych podczas wymiany akumulatora bywa niedoceniany i stąd często spotyka się różne, nie zawsze poprawne podejścia. Często myśli się, że wystarczy po prostu zdjąć któryś z zacisków jako pierwszy – masowy albo plusowy – i to załatwi sprawę. W rzeczywistości jednak odłączając akumulator bez podtrzymania napięcia, przerywasz zasilanie wszystkich podzespołów elektronicznych samochodu. To skutkuje tym, że pamięci lotne, czyli te utrzymujące dane tylko przy zasilaniu, tracą informacje. W efekcie mogą zniknąć ustawienia radia, klimatyzacji, pamięć szyb elektrycznych, a nawet może dojść do rozkodowania sterowników. Spotkałem się z opiniami, że podłączenie akumulatora serwisowego po odłączeniu starego akumulatora jeszcze coś uratuje, ale niestety – w tym momencie dane już są stracone, bo przerwa w zasilaniu była choćby przez sekundę. Z mojego doświadczenia wynika, że próby szybkiej wymiany „na gorąco” albo poleganie na kolejności zdejmowania zacisków nie chronią przed utratą ustawień. To są raczej procedury bezpieczeństwa przeciwko iskrzeniu czy zwarciom, a nie ochrony danych elektronicznych. Dobrym nawykiem jest zawsze najpierw zadbać o podtrzymanie napięcia, a dopiero potem brać się za mechaniczne czynności. Współczesne pojazdy mają coraz więcej elektroniki i ignorowanie tego aspektu prowadzi do niepotrzebnych problemów, których można łatwo uniknąć stosując profesjonalne metody.