Montaż układów elektrycznych czy elektronicznych nie wchodzi bezpośrednio w zakres czynności diagnostycznych pojazdu. Diagnostyka, tak jak rozumie się ją w branży motoryzacyjnej, obejmuje przede wszystkim działania związane z oceną stanu technicznego oraz identyfikacją usterek poprzez pomiary, sprawdzanie parametrów pracy czy analizę zapisanych danych. Montaż natomiast to czynność zupełnie inna – polega na fizycznym instalowaniu podzespołów, przewodów, czujników lub całych modułów. Z mojego doświadczenia wynika, że nawet jeśli po diagnostyce zachodzi potrzeba wymiany jakiegoś elementu, to sama instalacja nowej części nie jest już częścią procesu diagnostycznego, tylko naprawczego czy serwisowego. Diagnosta skupia się na sprawdzaniu napięć, rezystancji, przepływu prądu czy interpretacji kodów błędów. Jeśli już mówimy o dokumentacji wyników, to to też jest diagnostyka, bo bez zapisu i analizy nie ma sensu wykonywać samych pomiarów. Odwołując się do standardów np. ASE (Automotive Service Excellence), czynności diagnostyczne są wyraźnie odróżnione od montażowych. Po prostu nie mieszajmy tych dwóch światów – montaż to nie diagnoza. Dla kogoś, kto pracuje przy samochodach, to chyba oczywiste, ale często się o tym zapomina.
W praktyce warsztatowej i zgodnie z branżowymi standardami, diagnostyka układów elektrycznych i elektronicznych w pojazdach opiera się na określonych czynnościach takich jak pomiar parametrów elektrycznych (napięcie, natężenie, rezystancja), rejestracja wyników tych pomiarów oraz wykonywanie obliczeń na podstawie uzyskanych danych. To właśnie te działania umożliwiają ocenę stanu technicznego oraz lokalizację ewentualnych usterek. Mylnym jest utożsamianie montażu z diagnostyką. Montaż to proces instalowania nowych podzespołów czy elementów elektrycznych – i jest on częścią prac naprawczych lub modernizacyjnych, a nie samej diagnostyki. Zresztą, bardzo łatwo wpaść w pułapkę myślenia, że skoro po diagnozie czasem trzeba coś zamontować, to montaż automatycznie staje się jej częścią. To nie tak. Diagnostyka kończy się w momencie rozpoznania problemu i udokumentowania wyników. Odpowiedzi sugerujące, że pomiar, rejestracja wyników lub obliczenia parametrów nie należą do diagnostyki, są błędne, bo to właśnie dzięki nim można wyciągnąć wnioski dotyczące sprawności układów. Brak pomiarów czy rejestracji sprawiłby, że cała 'diagnostyka' byłaby wróżeniem z fusów, a obliczenia pomagają przełożyć surowe dane na rzeczywiste parametry pracy systemu. Moim zdaniem, to takie typowe pomylenie etapów procesu obsługi technicznej – montaż jest później, po diagnozie. Warto o tym pamiętać, bo to także zwiększa bezpieczeństwo i skuteczność napraw.