Multimetr to absolutna podstawa w pracy każdego elektromechanika czy diagnosty samochodowego, szczególnie przy ocenie układów elektrycznych, takich jak układ ładowania akumulatora. Dzięki niemu można zmierzyć napięcie ładowania na zaciskach akumulatora, zarówno przy wyłączonym, jak i pracującym silniku. Poprawnie działający układ ładowania w typowym samochodzie osobowym powinien dawać napięcie w zakresie ok. 13,8–14,4 V podczas pracy alternatora. To napięcie wskazuje, że akumulator jest ładowany stabilnie i wydajnie. W praktyce zawsze warto sprawdzić też napięcie bezpośrednio po uruchomieniu silnika oraz przy włączonych odbiornikach prądu (np. światłach, ogrzewaniu tylnej szyby), żeby ocenić, czy alternator i regulator napięcia sobie radzą. Moim zdaniem, multimetrem można wychwycić także typowe usterki, jak zbyt niskie lub zbyt wysokie napięcie ładowania, które mogą uszkodzić akumulator lub elektronikę pojazdu. W branży uznaje się, że regularna kontrola napięcia ładowania to jedna z podstawowych czynności serwisowych i bez multimetru nikt poważnie nie podchodzi do diagnostyki tego układu. To naprawdę niezastąpione narzędzie – i tak mówią wszyscy doświadczeni fachowcy, których znam.
Analizując dostępne opcje, łatwo zauważyć, że niektóre z nich mogą wydawać się sensowne na pierwszy rzut oka, ale po głębszym zastanowieniu nie sprawdzą się w ocenie układu ładowania akumulatora. Skaner diagnostyczny OBD to świetne urządzenie do odczytywania kodów błędów i parametrów pracy silnika czy elektroniki pojazdu, ale niestety nie daje precyzyjnych pomiarów napięcia ładowania na akumulatorze. Co prawda są auta, gdzie przez OBD można podejrzeć pewne parametry, ale nie jest to metoda dokładna i nie daje pełnego obrazu sytuacji – czasem wręcz wprowadza w błąd. Manometr z kolei służy zupełnie do czego innego – mierzy ciśnienie (najczęściej powietrza lub cieczy, np. w oponach czy hydraulice). W układzie ładowania nie występuje żadne ciśnienie, które miałoby sens dla diagnostyki, więc to narzędzie kompletnie się tu nie przydaje. Pirometr, choć bardzo przydatny do bezdotykowego pomiaru temperatury, także nie ma żadnego związku z oceną parametrów elektrycznych. Spotkałem się czasem z opinią, że można nim „sprawdzić temperaturę alternatora”, ale to co najwyżej ciekawostka, a nie diagnostyka – przegrzewanie się alternatora to raczej skutek poważniejszych problemów, a nie ich przyczyna. Takie błędne podejścia wynikają często z nieznajomości podstawowych zasad fizyki i diagnostyki samochodowej. W praktyce zawsze stawiamy na multimetr, bo tylko on pozwala na szybkie, pewne i profesjonalne sprawdzenie, czy alternator oraz regulator napięcia działają poprawnie – i tego trzyma się praktycznie każdy serwis samochodowy oraz instrukcje branżowe.