To jest właśnie typowy przekaźnik przełączający, jakich masa stosuje się w instalacjach samochodowych. Zwróć uwagę na schemat narysowany na obudowie – mamy trzy styki: wspólny (30), normalnie zwarty (87a) i normalnie rozwarty (87). Kiedy do cewki (85 i 86) podamy napięcie, przekaźnik przełącza się i styki 30-87 są zwarte, a 30-87a się rozwierają. Dzięki temu jednym urządzeniem można sterować dwoma różnymi obwodami, co przydaje się np. w sterowaniu światłami, pompami paliwa czy wentylatorami chłodnicy — klasyka w motoryzacji. Przekaźniki przełączające opierają się na normach ISO i producentów samochodowych, bo dają dużą elastyczność w sterowaniu większymi prądami niż potrafią przełączniki na desce rozdzielczej. Z mojego doświadczenia, dobrze znać oznaczenia tych pinów, bo w praktyce warsztatowej to skraca czas diagnozy usterek, np. przy szukaniu dlaczego światła mijania nie działają. Współczesne przekaźniki przełączające są nieodłącznym elementem systemów elektrycznych pojazdu – polecam zapoznać się także z ich wersjami miniaturowymi oraz przekaźnikami z wbudowaną diodą zabezpieczającą, które jeszcze skuteczniej chronią elektronikę samochodu przed przepięciami.
Często można się pomylić, bo przekaźniki samochodowe występują w kilku wariantach i na pierwszy rzut oka wyglądają podobnie. Przekaźnik zwierny to taki, który po zadziałaniu cewki po prostu zwiera jeden obwód – nie ma opcji przełączania między dwoma stykami, najczęściej spotykasz go tam, gdzie chodzi tylko o załączenie jakiegoś odbiornika, np. lampy sygnalizacyjnej. Przekaźnik rozwierny działa odwrotnie – rozłącza obwód po podaniu napięcia na cewkę, co wykorzystuje się np. do zabezpieczeń, ale w praktyce jest rzadziej stosowany w samochodach. Przekaźnik kontaktronowy natomiast opiera się na zupełnie innej zasadzie działania – jest to urządzenie bazujące na kontaktronach, czyli hermetycznie zamkniętych stykach reagujących na pole magnetyczne. One nie nadają się do większych prądów, typowych dla instalacji samochodowej. W tym pytaniu istotna jest analiza schematu na obudowie – obecność zarówno styków rozwiernych (NC), jak i zwiernych (NO) świadczy o tym, że przekaźnik jest przełączający. W praktyce warsztatowej takie pomyłki zdarzają się, gdy ktoś patrzy tylko na kształt czy liczbę pinów, nie analizując dokładnie schematu. Moim zdaniem warto utrwalać sobie nawyk czytania schematów graficznych na obudowie – bo to podstawa nie tylko na egzaminie, ale i później, podczas napraw czy modernizacji układów elektrycznych w aucie. Warto też pamiętać, że kontaktrony raczej znajdziemy w czujnikach lub niewielkich obwodach sygnalizacyjnych, a nie w głównych przekaźnikach sterujących urządzeniami o dużym poborze mocy.