W przypadku usterki systemu poduszek powietrznych (SRS), jedynym naprawdę skutecznym i profesjonalnym sposobem diagnostyki jest użycie testera diagnostycznego systemu OBD. To właśnie przez złącze OBDII samochód komunikuje się ze specjalistycznym komputerem diagnostycznym, który potrafi odczytać dokładne kody błędów związane z systemem SRS – nie tylko same poduszki, ale też napinacze pasów czy sensory zderzeniowe. Tester pozwala nie tylko na rozpoznanie rodzaju usterki, ale i na jej skasowanie po naprawie. Moim zdaniem w dzisiejszych czasach, kiedy układy bezpieczeństwa są rozbudowane i ściśle zintegrowane z elektroniką auta, korzystanie z OBD to po prostu standard branżowy – nikt nie bawi się już w domysły. W praktyce warsztatowej często się zdarza, że przyjeżdża auto z zapaloną kontrolką poduszki, a dopiero po podpięciu testera wychodzi na jaw, czy winny jest uszkodzony sensor, taśma w kierownicy, czy może problem z zasilaniem modułu. Dodatkowo, niektóre auta mają nawet funkcję testów aktywacyjnych – można sprawdzić reakcję poszczególnych elementów bez ich demontażu. Warto pamiętać, że tylko taka metoda jest zgodna z dobrymi praktykami i zaleceniami producentów samochodów. Bez tego nawet najbardziej doświadczony mechanik może co najwyżej zgadywać, a nie diagnozować.
Sporo osób ma pokusę, żeby w przypadku awarii poduszki powietrznej próbować używać klasycznych narzędzi pomiarowych – amperomierza cęgowego, multimetru czy nawet oscyloskopu. Niestety, te przyrządy nie są przeznaczone do diagnostyki tak skomplikowanych i wrażliwych systemów jak SRS. Amperomierzem cęgowym można co najwyżej sprawdzić przepływ prądu w przewodach o dużych natężeniach, ale układy poduszek pracują na niskich prądach i są podatne na uszkodzenia przy nieumiejętnym obchodzeniu się z nimi. Multimetr też nie nadaje się do tego celu – próba pomiaru rezystancji na złączach detonatorów może nawet doprowadzić do przypadkowej aktywacji poduszki, co jest bardzo niebezpieczne. Znam przypadki, gdzie ktoś chciał zaoszczędzić i zamiast podpiąć tester, próbował mierzyć napięcia na pinach poduszki – skończyło się to zniszczeniem sterownika albo uruchomieniem systemu. Oscyloskop, choć jest świetny do analizy sygnałów w czujnikach czy na liniach CAN, nie daje dostępu do kodów błędów zapisanych w pamięci sterownika SRS. Ogólnie rzecz biorąc, podstawowy błąd polega na założeniu, że tradycyjnymi narzędziami elektrycznymi można zdiagnozować system, który opiera się na cyfrowej komunikacji i wewnętrznych logikach sterownika. Producenci samochodów wyraźnie zalecają – i sam się z tym zgadzam – użycie dedykowanego testera przez złącze OBD; tylko w ten sposób uzyskasz pełną, bezpieczną i rzetelną diagnozę. Ignorowanie tych standardów grozi nie tylko błędną oceną usterki, ale też poważnymi konsekwencjami dla bezpieczeństwa.