Odpowiedź „sinusoidalny ciągły” jest jak najbardziej prawidłowa i to nie tylko w teorii, ale przede wszystkim według praktyki warsztatowej i wytycznych producentów. Sprawny czujnik indukcyjny, na przykład taki stosowany do pomiaru obrotów wału korbowego albo wału rozrządu w silnikach, generuje napięcie przemienne, którego przebieg na oscyloskopie powinien być właśnie idealnie ciągły i sinusoidalny. Wynika to z fizycznej zasady działania czujnika: ruch elementu ferromagnetycznego (np. zębatki impulsowej) w pobliżu uzwojenia zmienia strumień magnetyczny, co powoduje indukcję napięcia o kształcie sinusoidalnym. W praktyce, konstruktorzy i serwisanci uznają ciągłość tego wykresu za podstawowy wyznacznik sprawności czujnika – każda przerwa może oznaczać uszkodzenie uzwojenia, słaby kontakt, zanieczyszczenie powierzchni roboczych lub inne problemy. Taką sinusoidę można bez problemu zobaczyć na nowoczesnych oscyloskopach warsztatowych, nawet w trudnych warunkach pracy. Moim zdaniem, umiejętność szybkiej interpretacji tego przebiegu to kluczowa kompetencja diagnostyczna w elektronice samochodowej. Jeśli czujnik działa poprawnie, przebieg na ekranie oscyloskopu jest nieprzerwany, a kształt sinusoidy – wyraźny. Warto też pamiętać, że producenci pojazdów w dokumentacji serwisowej wręcz pokazują wzorcowe przebiegi sinusoidalne jako przykład dobrego sygnału z czujnika indukcyjnego. W codziennej pracy niejednokrotnie widziałem, jak wystarczy rzut oka na ekran i od razu wiadomo, czy czujnik jest OK, czy wymaga wymiany.
Na pierwszy rzut oka odpowiedzi typu „stały”, „paraboliczny” czy „sinusoidalny z przerwami” mogą się komuś wydawać logiczne, zwłaszcza jeśli nie do końca wiadomo, jak w praktyce wygląda sygnał z czujnika indukcyjnego. Zacznijmy od tego, że sygnał „stały” (czyli napięcie niezmienne w czasie) absolutnie nie pasuje do charakterystyki tego typu czujnika – brak zmiany strumienia magnetycznego to brak sygnału, a więc napięcie oscyluje w okolicach zera, co może oznaczać uszkodzenie czujnika lub brak ruchu elementu wzbudzającego. Widziałem kilka razy takie sytuacje: mechanik patrzy na linię prostą na oscyloskopie i myśli, że to dobry objaw – niestety tak nie jest. Z kolei „paraboliczny” przebieg to raczej domena zupełnie innych zjawisk fizycznych, np. ładowania kondensatora, a nie działania czujnika indukcyjnego. Parabola nie ma tu żadnego uzasadnienia – to typowy błąd wynikający z pomylenia podstawowych pojęć z matematyki i elektroniki. Najbardziej myląca jest chyba odpowiedź „sinusoidalny z przerwami” – tu można się złapać na to, że jeśli sygnał jest niby sinusoidalny, ale pojawiają się przerwy, to coś tam działa. Jednak każdy przerwany przebieg oznacza, że są problemy z ciągłością przewodzenia, usterki w uzwojeniu lub zbyt duże luzy w mechanice. W branżowych normach i instrukcjach serwisowych zawsze wymienia się ciągłość sygnału jako podstawowe kryterium sprawności. Przerwy, nawet jeśli są krótkie, to już powód do szukania przyczyny – nie można tego uznać za prawidłową pracę. Moim zdaniem takie nieporozumienia wynikają często z braku praktyki w pracy z oscyloskopem albo z mylenia typów czujników i ich sygnałów. Warto zawsze wracać do podstaw: czujnik indukcyjny = ciągła, wyraźna sinusoida, a wszystko inne traktować jako sygnał do dalszej diagnostyki.