Bardzo dobrze! W układzie zapłonowym, a szczególnie na stykach przerywacza, kluczowe jest zachowanie jak najniższych spadków napięcia, bo nawet drobne przekroczenia potrafią mocno zaburzyć pracę całego zapłonu. Te 0,15V to takie maksimum, które w praktyce jest bezpiecznym górnym limitem – praktyka warsztatowa i normy branżowe wyraźnie wskazują, że powyżej tej wartości mogą pojawić się straty energii, niepełne ładowanie cewki zapłonowej, a nawet trudności z uzyskaniem silnej iskry. Spotkałem się w swoim doświadczeniu z autami, gdzie przekroczenie tej wartości powodowało typowe objawy: silnik przerywał, szarpał przy przyspieszaniu, czasami wręcz nie dało się uruchomić samochodu na zimno. Przerywacz musi mieć kontakty czyste, nieutlenione i dobrze wyregulowane – te wszystkie zabiegi właśnie po to, żeby się zmieścić w tych 0,15V. W literaturze fachowej dość często się podkreśla, że przekroczenie tej granicy to ryzyko nadpalenia styków i pogorszenia parametrów całego układu. Moim zdaniem, jeśli ktoś na co dzień pracuje przy starszych silnikach z klasycznym przerywaczem, to to jest absolutna podstawa diagnostyki, o której nie wolno zapominać. Warto zwrócić uwagę, że takie wymaganie to nie jest czczy formalizm, tylko realny wpływ na niezawodność i trwałość silnika.
W branży motoryzacyjnej i podczas pracy z klasycznymi układami zapłonowymi bardzo często spotyka się przekonanie, że spadki napięć na stykach przerywacza mogą być nieco wyższe, bo przecież układy te „wytrzymują” sporo. Niestety, to dość mylące podejście, które potrafi prowadzić do wielu problemów praktycznych. Wybór wartości powyżej 0,15V, czyli 0,20V, 0,25V czy nawet 0,30V, wynika zwykle z intuicji lub zaokrąglania, bo komu by się tam chciało tak dokładnie mierzyć – a to poważny błąd! Stosowane w pojazdach styki przerywacza są bardzo wrażliwe na nawet niewielkie zanieczyszczenia czy utlenienia, które już minimalnie podnoszą opór elektryczny. Przekroczenie tej granicy 0,15V może skutkować nie tylko stratą napięcia, ale też poważnymi problemami z iskrą – szczególnie przy wysokich obciążeniach silnika. Wielu mechaników, zwłaszcza mniej doświadczonych, często myśli, że skoro silnik jeszcze odpala, to nie ma się czym martwić, a to niestety krótkowzroczne podejście. W dłuższej perspektywie prowadzi to do przyspieszonego zużycia styków, gorszego zapłonu mieszanki i w efekcie zwiększonego spalania paliwa lub trudności z rozruchem na zimno. Standardy warsztatowe i zalecenia producentów bardzo wyraźnie mówią o 0,15V jako granicy – wszystko powyżej traktowane jest już jako sygnał do czyszczenia, wymiany lub przynajmniej regulacji przerywacza. Częstym błędem jest też zbytnie poleganie na tzw. „czuciu” zamiast pomiarach – a w praktyce tylko dokładny pomiar pozwala wykluczyć potencjalne straty energii w tym newralgicznym miejscu układu zapłonowego. Dlatego warto się trzymać tej ścisłej wartości i nie pozwalać sobie na większe odstępstwa, nawet jeżeli układ wydaje się działać poprawnie na pierwszy rzut oka.