Silniki spalinowe z zapłonem samoczynnym, czyli popularne diesle, podczas rozruchu wymagają naprawdę sporego prądu. Rozrusznik, który jest odpowiedzialny za uruchomienie silnika, pobiera bardzo dużo energii w krótkim czasie. W praktyce, większość rozruszników do samochodów osobowych z silnikami Diesla potrzebuje właśnie prądu rzędu od 100 do nawet 1000 amperów. Często spotyka się wartości w okolicach 200-400 A dla mniejszych diesli, ale w dużych jednostkach czy pojazdach ciężarowych te wartości potrafią przekroczyć 500 A, a czasem i 800 A. Dlatego akumulatory stosowane w dieslach mają wyższe prądy rozruchowe (CCA). To wszystko wynika z większych oporów przy sprężaniu powietrza w silniku o dużym stopniu sprężania – a diesle mają ten stopień wyraźnie większy niż benzyniaki. Z mojego doświadczenia wynika, że niedocenienie tych prądów często prowadzi do problemów z rozruchem zimą. Warto pamiętać, żeby montować akumulator zgodny z zaleceniami producenta – to nie są żarty, bo zbyt słaby akumulator po prostu nie „pociągnie” rozrusznika. No i nie bez powodu przewody od rozrusznika są tak grube – muszą wytrzymać ogromne natężenia. Ten zakres prądów (100-1000 A) jest w zasadzie branżowym standardem dla rozruszników diesli. W praktyce, podczas rozruchu, spadek napięcia na akumulatorze i przewodach jest nieunikniony, dlatego cały układ musi być bardzo dobrze dobrany. Moim zdaniem warto o tym pamiętać, zwłaszcza przy eksploatacji starszych pojazdów.
Często można się spotkać z przekonaniem, że rozrusznik silnika spalinowego pobiera niewielkie ilości prądu, szczególnie jeśli ktoś nie miał okazji sprawdzić tego miernikiem lub nie analizował dokumentacji technicznej pojazdu. Jednak prąd rozruchowy, jaki musi dostarczyć akumulator diesla, jest naprawdę duży. Odpowiedzi sugerujące zakresy 0-10 A lub 10-100 A zwykle wynikają z mylenia rozrusznika z innymi odbiornikami, np. elektroniką czy oświetleniem – tam rzeczywiście występują niewielkie prądy. W przypadku silnika z zapłonem samoczynnym rozrusznik musi pokonać nie tylko opory mechaniczne, ale przede wszystkim wysoki stopień sprężania, dlatego potrzebuje bardzo dużej mocy chwilowej. Nawet w niewielkich dieslach prąd rozruchowy rzadko spada poniżej 150-200 A. Natomiast odpowiedzi sugerujące zakres 1000-10000 A wskazują na znaczne przeszacowanie – w praktyce takie wartości są wręcz nieosiągalne dla jakiegokolwiek standardowego układu rozruchowego i mogłyby trwale uszkodzić zarówno akumulator, jak i przewody. Typowym błędem jest też porównywanie z prądami np. podczas zwarcia akumulatora – tam rzeczywiście można chwilowo uzyskać tysiące amperów, ale to sytuacja awaryjna, nie użytkowa. W praktyce producenci rozruszników i akumulatorów dla diesli projektują układy tak, żeby szczytowy prąd mieścił się właśnie pomiędzy 100 a 1000 A, co zapewnia niezawodny rozruch w różnych warunkach, nawet przy niskich temperaturach. Dodatkowo, standardy takie jak EN 50342 opisujące wymagania dotyczące akumulatorów wyraźnie podają te zakresy prądów. Moim zdaniem warto na przyszłość zapamiętać, że rozrusznik to jeden z najbardziej „prądożernych” odbiorników w aucie, co przekłada się bezpośrednio na dobór ogniwa i całej instalacji. Błędne szacowanie tych wartości może prowadzić do niepotrzebnych awarii lub problemów z rozruchem, szczególnie w trudnych warunkach pogodowych.