Poprawna odpowiedź wynika z prostego przeliczenia czasu pracy i liczby cylindrów. Jeżeli pomiar ciśnienia sprężania w jednym cylindrze trwa 0,25 roboczogodziny, to dla sześciu cylindrów należy po prostu pomnożyć 0,25 przez 6, co daje 1,5 roboczogodziny. Następnie tę wartość mnożymy przez stawkę godzinową, czyli 120 zł, i wychodzi 180 zł. W praktyce warsztatowej właśnie tak się kalkuluje robociznę przy tego typu usługach — każda czynność liczona jest osobno, a potem sumuje się łączny czas pracy. Z mojego doświadczenia wynika, że taka metodologia jest uczciwa zarówno wobec mechanika, jak i klienta, bo jasno wiadomo, skąd się bierze koszt. Dobrze wiedzieć, że przy pomiarach ciśnienia sprężania nie ma większych różnic czasowych między cylindrami, więc kalkulacja jest liniowa. Co więcej, taki przelicznik pozwala oszacować koszt przy dowolnej liczbie cylindrów, czy to w silniku cztero-, sześcio-, czy ośmiocylindrowym. Warto o tym pamiętać przy wycenach napraw i serwisów. Standardy branżowe, szczególnie przy cennikach usług autoryzowanych serwisów, też opierają się na tej logice mnożenia jednostek czasu przez ilość powtarzanych czynności. Takie podejście jest przejrzyste i zgodne z dobrą praktyką zawodu mechanika samochodowego.
Większość błędnych odpowiedzi pojawia się wtedy, gdy ktoś myli się w prostym mnożeniu czasu pracy przez liczbę cylindrów lub niepoprawnie szacuje stawkę za całą usługę. Przyjmując, że na jeden cylinder potrzeba 0,25 roboczogodziny i jest sześć cylindrów, łączny czas pracy to 1,5 roboczogodziny. Błąd pojawia się często, gdy ktoś bierze pod uwagę tylko koszt dla jednego cylindra (co daje 30 zł), a potem źle mnoży lub zaokrągla koszty, stąd te inne wyniki typu 152 zł, 164 zł czy 172 zł. Taka pomyłka wynika zazwyczaj z nieprecyzyjnego zrozumienia, jak rozkłada się czas realizacji w przypadku pracy powtarzalnej na wielu cylindrach – nie można tu zakładać rabatów czasowych czy krótszego czasu pracy zespołowej, bo każdy cylinder wymaga osobnego i pełnego pomiaru według procedur warsztatowych. Innym typowym błędem jest niedoszacowanie stawki roboczogodziny lub przyjęcie, że niektóre czynności mogą się nakładać (co w tym przypadku nie ma miejsca, bo każdy cylinder bada się osobno, jeden po drugim). W branży motoryzacyjnej stosuje się właśnie takie przeliczniki, żeby wyceny były transparentne i zgodne z rzeczywistą ilością pracy, co jest uczciwe wobec klienta oraz warsztatu. Z mojego doświadczenia wynika, że liczenie jakichkolwiek ulg czasowych przy prostych, powtarzalnych czynnościach prowadzi do zaniżenia wyceny i potem sam mechanik na tym traci czas i pieniądze. Lepiej trzymać się zasady: liczba czynności razy czas jednostkowy razy stawka godzinowa. Takie podejście jest zgodne z dobrą praktyką oraz standardami branżowymi, a myślenie inaczej prowadzi do typowych błędów wyceny w usługach motoryzacyjnych.