Dokładnie, do pomiaru ciągłości połączeń używa się omomierza. To takie podstawowe narzędzie, które każda osoba zajmująca się elektryką powinna mieć w torbie. Omomierz służy do sprawdzania oporu elektrycznego w przewodach, złączach, wyłącznikach czy nawet w ścieżkach obwodów drukowanych. Pomiar ciągłości to nic innego jak upewnienie się, że prąd ma swobodną drogę przez dany przewód – czyli opór powinien być bliski zeru. To szczególnie ważne podczas odbiorów instalacji i wszelkiego typu napraw czy przeglądów technicznych. W praktyce, moim zdaniem, warto pamiętać, że zgodnie z normą PN-EN 61557-4 pomiar ciągłości prowadzimy prądem nie mniejszym niż 200 mA – to właśnie dlatego nie każdy miernik się sprawdzi! Dobrze wykonane pomiary omomierzem pozwalają wykryć uszkodzenia, zaśniedziałe styki albo kiepsko wykonane połączenia, które potem mogą prowadzić do spadków napięcia czy nawet pożaru. W codziennej pracy często spotykam się z sytuacjami, gdzie omomierz pozwolił szybciej znaleźć problem niż jakiekolwiek inne narzędzie, bo pokazuje od razu, gdzie przewód jest przerwany albo połączenie jest niepewne. Tego typu pomiary to podstawa dbania o bezpieczeństwo i sprawność instalacji elektrycznych.
Pomiar ciągłości połączeń często bywa mylony z innymi pomiarami elektrycznymi, ale warto przyjrzeć się bliżej każdemu z przyrządów, który pojawił się wśród odpowiedzi. Amperomierz służy do mierzenia natężenia prądu, czyli tego, ile prądu przepływa przez obwód – nie daje natomiast żadnej informacji o tym, czy przewód jest przerwany, czy nie. Często zdarza się, że ktoś uznaje: „skoro prąd płynie, to znaczy, że przewód jest cały”, ale w praktyce to nie wystarcza, bo nie wykryjemy tym sposobem podwyższonego oporu na złączach, które później mogą powodować awarie. Woltomierz mierzy różnicę potencjałów między dwoma punktami, czyli napięcie. Owszem, czasem sprawdza się, czy jest napięcie na końcu przewodu, ale to nie gwarantuje braku uszkodzeń – przewód może być częściowo nadpalony lub styk zaśniedziały i dalej przewodzić, ale już z dużym oporem, a tego woltomierz nie wychwyci. Watomierz natomiast mierzy moc, czyli ile energii jest zużywane, a nie stan samych połączeń. Typowym błędem jest zakładanie, że każdy miernik elektryczny nada się do wszystkiego – moim zdaniem to prosta droga do kosztownych pomyłek. W branży, zgodnie z normami i zdrowym rozsądkiem, do pomiaru ciągłości połączeń zawsze stosuje się omomierz, bo to on pokazuje, czy rezystancja przewodu lub styku jest na akceptowalnie niskim poziomie. Z mojego doświadczenia wynika, że nieumiejętne używanie innych mierników prowadzi do przeoczenia drobnych, ale kluczowych usterek. Warto znać różnice pomiędzy tymi przyrządami i stosować je zgodnie z ich przeznaczeniem – wtedy praca jest szybsza, dokładniejsza i bezpieczniejsza dla wszystkich.