Wybrałeś dokładnie to, co trzeba – zmiana napięcia na zaciskach akumulatora w trakcie pracy silnika i przy zmiennym obciążeniu instalacji powinna mieścić się w przedziale od 0 do 0,5 V. To nie jest przypadkowa wartość, tylko wynik długoletnich obserwacji i ustaleń norm branżowych oraz instrukcji serwisowych producentów pojazdów. Taka minimalna różnica świadczy o tym, że układ ładowania działa prawidłowo, alternator nadąża za zapotrzebowaniem na prąd, a przewody nie mają zbyt dużych spadków napięcia. Przekroczenie tej granicy może świadczyć o zbyt cienkich przewodach, złych połączeniach, korozji na zaciskach lub po prostu o awarii regulatora napięcia. Z mojego doświadczenia wynika, że wielu mechaników lekceważy tę kwestię, a potem dziwią się, czemu samochód nie chce odpalić po krótkiej jeździe. Nawet w nowych autach, gdzie elektroniki jest co niemiara, ta zasada się nie zmienia – stabilność napięcia to podstawa niezawodności całej instalacji. Warto wspomnieć, że zgodnie z zaleceniami np. normy PN-EN 50483, spadki napięcia nie powinny być większe niż 0,5 V w sieciach niskonapięciowych, co w praktyce przejęła też branża motoryzacyjna. Warto o tym pamiętać podczas diagnostyki i przy projektowaniu nowych instalacji, bo zbyt duże wahania napięcia mogą prowadzić do uszkodzeń odbiorników, zwłaszcza tych delikatniejszych, jak sterowniki czy czujniki. Także 0–0,5 V to taki złoty środek, który gwarantuje bezpieczną i bezawaryjną eksploatację.
Wiele osób myśli, że napięcie na akumulatorze podczas pracy silnika może zmieniać się w znacznie większym zakresie albo że praktycznie wcale nie powinno się wahać. To jednak zbyt uproszczone podejście. Realnie, akumulator jest zasilany przez alternator, a cały system elektryczny w samochodzie podlega dynamicznym obciążeniom – światła, wentylatory, radio, ładowarki i cała reszta elektroniki powodują, że pobór prądu się zmienia. Gdyby napięcie praktycznie się nie zmieniało (czyli spadek byłby zerowy lub minimalny, np. 0–0,1 V), w praktyce oznaczałoby to, że mamy idealną instalację bez żadnych oporów i strat. Niestety, to niemożliwe nawet w fabrycznie nowych pojazdach – przewody, styki, złącza zawsze generują pewien, choćby minimalny, spadek napięcia. Z drugiej strony, zbyt duży zakres – rzędu 1 V czy nawet 1,5 V – świadczy już o poważnych problemach: być może przewody są zbyt długie lub cienkie, styki skorodowane albo alternator nie daje rady z obciążeniem. To są typowe błędy, które często wynikają z niezrozumienia zasad przesyłu energii elektrycznej w pojazdach. Moim zdaniem warto pamiętać, że akumulator i alternator to taki duet, gdzie jeden nieustannie wspiera drugiego, a cała reszta systemu jest od nich uzależniona. Standardy branżowe i zalecenia producentów samochodów jasno określają, że poprawna praca występuje, gdy spadek napięcia nie przekracza 0,5 V. Większe wartości to sygnał do natychmiastowej diagnostyki. Zbyt małe z kolei mogą być efektem złego pomiaru lub ukrytych błędów – np. pomiar nie był wykonany pod rzeczywistym, zmiennym obciążeniem. Zawsze trzeba patrzeć na realia i pamiętać o praktyce warsztatowej – dlatego przedział 0–0,5 V to kompromis między teorią a rzeczywistymi warunkami eksploatacji. Wybierając inne odpowiedzi, można łatwo przeoczyć ukryte usterki albo niepotrzebnie niepokoić się drobiazgami, które są naturalne dla każdej instalacji elektrycznej.