Próba rozrusznika na stole probierczym to taka sytuacja, w której sprawdza się, jak rozrusznik faktycznie działa pod obciążeniem, zanim zostanie on zamontowany do samochodu. Kluczową rzeczą, którą mierzy się podczas tej próby, jest moment rozruchowy, czyli siła, z jaką rozrusznik potrafi obrócić wał silnika podczas uruchamiania. To jest najważniejszy parametr z punktu widzenia praktycznej eksploatacji – nawet jeśli uzwojenia są sprawne elektrycznie, a rozrusznik wygląda dobrze z zewnątrz, to dopiero odpowiedni moment rozruchowy daje gwarancję, że silnik rzeczywiście odpali nawet w trudnych warunkach, np. przy niskiej temperaturze. W wielu warsztatach stosuje się do tego specjalne stanowiska probiercze, gdzie dokładnie mierzy się moment, pobór prądu i inne parametry dynamiczne. Takie podejście jest zgodne z dobrymi praktykami branżowymi, np. w serwisach autoryzowanych, gdzie liczy się bezpieczeństwo i niezawodność naprawy. Z mojego doświadczenia wynika, że sama rezystancja uzwojeń niewiele powie o realnej wydajności rozrusznika, bo przecież czasem mechanicznie coś się zaciera albo są straty w komutatorze. Moment rozruchowy pokazuje całościowy stan techniczny, dlatego zawsze warto na niego zwracać uwagę nie tylko przy naprawie, ale też przy zakupie używanego rozrusznika. W praktyce bezpośredni pomiar momentu rozruchowego pozwala też na szybkie wyeliminowanie rozruszników, które po prostu nie spełniają minimalnych standardów fabrycznych.
Wielu osobom wydaje się, że sprawdzenie rozrusznika na stole probierczym powinno polegać na pomiarze rezystancji uzwojeń, bo to przecież podstawowy parametr elektryczny silnika. Faktycznie, kontrola rezystancji uzwojenia włącznika elektromagnetycznego, wirnika czy stojana pozwala wykryć poważne zwarcia lub przerwy w obwodach, ale to zdecydowanie za mało, by ocenić realną sprawność rozrusznika w warunkach pracy. Często spotykam się z opinią, że jeśli rezystancja jest w normie, to urządzenie będzie działać prawidłowo. Niestety, to dość mylące podejście. W rzeczywistości rozrusznik może mieć poprawną rezystancję, a mimo to nie generować odpowiedniej siły, żeby obracać wałem silnika. To wynika z faktu, że w trakcie pracy mogą pojawić się inne problemy – np. mechaniczne opory, zanieczyszczone łożyska, zużyte szczotki czy uszkodzony komutator – które nie wpłyną znacząco na samą rezystancję, ale bardzo mocno odbiją się na efektywności działania. Pomiar samej rezystancji jest dobrym punktem wyjścia, ale nie daje pełnego obrazu stanu urządzenia. Wzorcowe procedury serwisowe oraz standardy branżowe wręcz zalecają, żeby podczas próby na stanowisku probierczym mierzyć moment rozruchowy, ponieważ to on najwierniej oddaje realne możliwości rozrusznika pod rzeczywistym obciążeniem. Typowym błędem myślowym jest przekładanie metod diagnostycznych z prostych urządzeń elektrycznych bezpośrednio na bardziej złożone układy elektromechaniczne, takie jak rozrusznik. Tak naprawdę liczy się to, czy rozrusznik jest w stanie wywołać odpowiedni moment na wale w praktyce, a nie tylko to, czy obwody mają prawidłowe oporności. Dlatego właśnie w profesjonalnych warsztatach stawia się na dynamiczne testy momentu rozruchowego, bo tylko wtedy można być pewnym, że rozrusznik spełni swoje zadanie podczas rozruchu silnika.