Przed przystąpieniem do prac renowacyjnych nadwozia samochodowego, zwłaszcza gdy w grę wchodzą procesy takie jak piaskowanie i lakierowanie, zdemontowanie instalacji elektrycznej oraz wszelkiego wyposażenia jest naprawdę kluczowe. Chodzi tutaj nie tylko o sam komfort pracy, ale przede wszystkim o bezpieczeństwo – zarówno pojazdu, jak i osób wykonujących naprawę. Podczas piaskowania drobne cząsteczki mogą dostać się dosłownie wszędzie, a wiązki przewodów, czujniki, sterowniki czy elektronika są wyjątkowo wrażliwe na takie zanieczyszczenia. Wilgoć, drobiny piasku, pył – wszystko to może spowodować zwarcie, uszkodzenie przewodów czy późniejsze awarie, które są trudne do diagnozowania. Zresztą, jeśli spojrzeć na praktykę warsztatową i zalecenia producentów, to zawsze podkreśla się, żeby wymontować całe wnętrze albo przynajmniej wszystkie podzespoły elektryczne z obszaru prac. Poza tym, w trakcie lakierowania mogą pojawić się opary rozpuszczalników i inne substancje, które też nie są obojętne dla elektroniki. Moim zdaniem, kto raz próbował naprawiać samochód po "zakamuflowanym" piaskowaniu, ten raczej już zawsze będzie ściągał wszystko przed robotą. To niby więcej zachodu, ale w dłuższej perspektywie daje pewność, że po renowacji nie pojawią się dziwne, trudne do usunięcia usterki.
Często zdarza się, że początkujący mechanicy przy renowacji nadwozia samochodowego koncentrują się przede wszystkim na powierzchniowej walce z korozją, dokładnym odtłuszczaniu czy zabezpieczaniu przewodów taśmą maskującą. To są czynności oczywiście ważne, nie ma co do tego wątpliwości, bo dobre przygotowanie powierzchni bezpośrednio przekłada się na efekt końcowy. Jednak bezpośrednie usuwanie ognisk korozji czy odtłuszczanie to działania, które podejmuje się w dalszej kolejności – już po zadbaniu o bezpieczeństwo elektryki i wyposażenia samochodu. Jeśli pominie się etap demontażu instalacji elektrycznej, to nawet najlepiej zabezpieczone taśmą kable mogą ucierpieć podczas piaskowania; drobinki piasku są wszędobylskie i potrafią wniknąć nawet przez niewielkie szczeliny. Podobnie z odtłuszczaniem – ono ma sens dopiero wtedy, kiedy powierzchnia jest już przygotowana i wolna od elementów, które nie powinny mieć kontaktu z chemikaliami czy silnymi środkami czyszczącymi. Bywa też, że ktoś myśli, że samo mechaniczne usunięcie korozji wystarczy, ale w praktyce takie działanie, bez wcześniejszego zabezpieczenia i demontażu kluczowych elementów, skutkuje późniejszymi problemami z elektroniką pojazdu. Standardy branżowe mówią jasno: bezpieczeństwo i ochrona instalacji elektrycznej to podstawa, bo nawet najmniejszy błąd w tej materii może generować poważne i kosztowne konsekwencje w przyszłości. Z mojego doświadczenia wynika, że zaoszczędzenie czasu na przygotowaniu auta zwykle skutkuje większą ilością pracy po zakończeniu renowacji. Lepiej więc wyciągnąć całą wiązkę i wszystkie czujniki, niż potem głowić się, dlaczego po lakierowaniu nie działa centralny zamek albo pojawiają się dziwne błędy komputera pokładowego.