Pomiar wzmocnienia prądowego to według mnie jedna z najważniejszych metod diagnozowania układów tranzystorowych. Dlaczego? Bo właśnie wzmocnienie prądowe (czyli stosunek prądu kolektora do prądu bazy, oznaczane najczęściej jako β albo hFE) najlepiej pokazuje, czy tranzystor pracuje prawidłowo w układzie i czy jego podstawowa funkcja – wzmacnianie sygnału – jest zachowana. W praktyce serwisowej, kiedy podejrzewamy, że tranzystor jest uszkodzony, najczęściej sprawdzamy, czy jego wzmocnienie mieści się w typowych zakresach podanych przez producenta. Jeśli nie, układ może zachowywać się zupełnie nieprzewidywalnie – np. nie wzmacnia albo nawet wprowadza zniekształcenia. Takie rzeczy można łatwo wychwycić prostym multimetrem z funkcją testu hFE albo korzystając z układów testowych laboratoryjnych. Z mojego doświadczenia wynika, że pomiar napięć czy innych parametrów jest pomocny, ale dopiero wzmocnienie prądowe daje pełny obraz, czy tranzystor nadaje się do dalszej pracy. Branżowe standardy serwisów elektronicznych wręcz zalecają taki test jako pierwszy krok diagnostyki. Co ciekawe, nawet w prostych aplikacjach, jak wzmacniacze audio czy układy przełączające, spadek wzmocnienia prądowego od razu objawia się spadkiem jakości działania całego urządzenia. Warto więc pamiętać, że pomiar hFE to podstawa i taka rutynowa czynność, której nie powinno się pomijać.
Pomysł, aby diagnozować układ tranzystorowy przez pomiar napięcia przebicia złącza, jest trochę mylący. W praktyce takie napięcie mierzy się głównie w laboratoriach podczas testów wytrzymałościowych nowych elementów, a nie w typowej diagnostyce układów pracujących. Poza tym, napięcie przebicia osiągane jest przy bardzo wysokich wartościach napięcia, co w normalnych warunkach pracy tranzystora w ogóle nie powinno mieć miejsca – jeśli dojdzie do przebicia, tranzystor zazwyczaj już jest uszkodzony. Z kolei wzmocnienie napięciowe bardziej odnosi się do całych układów wzmacniaczy, nie samego tranzystora jako takiego. Ono zależy nie tylko od samego tranzystora, ale też od elementów zewnętrznych – rezystorów, kondensatorów i całej konfiguracji układu. Dlatego sam pomiar wzmocnienia napięciowego nie wskaże nam, czy konkretny tranzystor jest sprawny. Zmiana polaryzacji zasilania to z kolei zabieg stosowany raczej do testowania odporności układów albo w sytuacjach, kiedy podejrzewamy zwarcie, ale nie jest to typowa metoda diagnostyczna dla tranzystora. W praktyce zmiana polaryzacji może nawet doprowadzić do jego uszkodzenia, więc raczej się tego unika. W technice serwisowej najważniejsze jest, żeby wybrać takie parametry do pomiaru, które jednoznacznie pokażą sprawność elementu – dlatego właśnie wzmocnienie prądowe jest tutaj kluczowe, bo pozwala szybko wychwycić, czy tranzystor spełnia swoją podstawową funkcję wzmacniacza prądu. Wiele osób popełnia błąd, skupiając się na pomiarach napięć czy testach warunków ekstremalnych, a przecież w codziennej eksploatacji liczy się najbardziej to, czy tranzystor potrafi właściwie wzmacniać sygnały sterujące. Dobre praktyki serwisowe i zalecenia producentów podkreślają, by nie komplikować diagnostyki i sprawdzać przede wszystkim hFE, bo to daje najbardziej miarodajny wynik.