Mostek Graetza, nazywany też prostownikiem pełnookresowym, to bardzo popularny układ do prostowania napięcia przemiennego na napięcie stałe. Zbudowany jest z czterech diod prostowniczych połączonych w charakterystyczny układ. Taki układ zapewnia, że niezależnie od tego, która połówka fali AC występuje, prąd zawsze płynie w tę samą stronę po stronie wyjściowej – i właśnie to jest cała magia mostka Graetza. Z mojego doświadczenia wynika, że taka zamiana – zintegrowanego mostka na cztery osobne diody – jest jedną z najbardziej klasycznych napraw w serwisie zasilaczy czy wzmacniaczy. Oczywiście, warto wtedy dobrać diody na podobne (lub lepsze) napięcie przebicia i prąd znamionowy, co oryginalny mostek, bo to wpływa na niezawodność i bezpieczeństwo całego urządzenia. Dość istotne, że układ z czterech diod pozwala łatwo rozpoznać uszkodzoną sztukę i wymienić tylko ją, zamiast całego mostka. Tak się robi w praktyce, szczególnie przy starszych sprzętach, gdzie nie zawsze dostaniesz gotowy zintegrowany element. W podręcznikach i normach (np. SEP, SEP-E-001) też zawsze podaje się właśnie takie rozwiązanie jako poprawne i bezpieczne. Mostek Graetza z czterech diod to po prostu standard, którego się trzymamy.
Wiele osób intuicyjnie szuka innych prostych rozwiązań, ale niestety, jeśli chodzi o mostek Graetza, tylko jeden układ pozwala osiągnąć pełną prostowniczą funkcjonalność. Zacznijmy od tyrystorów – to półprzewodniki, które używa się raczej w układach sterowania mocą, jak regulatory, nie w zwykłych mostkach prostowniczych. Tyrystor wprowadza zupełnie inne zachowanie, bo przewodzi tylko po podaniu impulsu na bramkę, więc nie wykona automatycznie funkcji prostowania każdej połówki sinusoidy – zupełnie nie ta bajka. Podobnie kombinacja dwóch diod i tyrystora nie pozwala na pełnookresowe prostowanie, bo zabraknie odpowiednich ścieżek przewodzenia prądu podczas obu połówkach napięcia, a układ będzie działał co najwyżej jako prostownik jednopołówkowy lub z jakimiś sporymi zakłóceniami, co w praktyce nie ma zastosowania w zasilaczach. Myślę, że część osób myli prostowanie pełnookresowe z jednopołówkowym i stąd te kombinacje. Co do dwóch diod – taki układ, znany jako prostownik dwudiodowy, używa się przy transformatorach z odczepem środkowym, ale zupełnie nie sprawdzi się przy typowych wejściach AC bez tego odczepu. Ostatecznie, tylko cztery diody połączone w układ mostka zapewniają niezawodność i maksymalną sprawność przy prostowaniu napięcia przemiennego na stałe w każdym cyklu sinusoidy. W elektronice i energetyce trzymamy się tych rozwiązań, bo są uniwersalne, tanie i sprawdzone – od lat stanowią standard rynkowy i edukacyjny. Czasem można się pogubić w nazwach i symbolach, ale praktyka pokazuje, że prostota, jaką daje klasyczny mostek z czterech diod, jest najlepsza.