Prawidłowa odpowiedź to ta, która mówi, że bezpiecznik jest zwarty. Dlaczego tak? Kiedy mierzysz napięcie na zaciskach bezpiecznika i widzisz praktycznie pełne napięcie zasilania – w tym przypadku 12,1 V – to oznacza, że przez bezpiecznik bez problemu płynie prąd, czyli element przewodzi, nie jest przerwany, nie ma żadnej straty napięcia na nim. Z praktycznego punktu widzenia bezpiecznik wtedy działa poprawnie, bo jego rezystancja praktycznie nie wpływa na obwód. W wielu instrukcjach serwisowych i materiałach dotyczących diagnostyki układów elektrycznych (np. normy branżowe w motoryzacji) podkreśla się, że taki wynik pomiaru świadczy o sprawności bezpiecznika. Gdyby bezpiecznik był uszkodzony (przerwany), to mierzone napięcie byłoby bliskie zeru lub nie pojawiłoby się w ogóle. Pomiar napięcia na zaciskach to szybka i dość niezawodna metoda kontroli stanu bezpiecznika bez konieczności wyjmowania go z gniazda – bardzo wygodne w praktyce warsztatowej, szczególnie w pojazdach albo rozbudowanych szafach sterowniczych. Moim zdaniem, warto zawsze pamiętać, żeby przy takich pomiarach mieć świadomość, jak wpięty jest miernik, bo zdarza się, że pomyłki wynikają z błędnego podłączenia, a nie z rzeczywistej usterki. Takie drobne niuanse mają duże znaczenie w praktyce.
Odpowiedzi sugerujące, że bezpiecznik jest uszkodzony, albo że blok układowy E1 zasilany jest napięciem 12,1 V, albo że przez moduł M/U przepływa prąd znamionowy, wynikają z pewnego nieporozumienia dotyczącego sposobu, w jaki mierzy się napięcie w obwodach elektrycznych. Jeżeli na zaciskach bezpiecznika pojawia się napięcie zbliżone do napięcia zasilania (czyli 12,1 V), to znaczy, że bezpiecznik przewodzi prąd bez istotnych strat – jest zwarty, czyli sprawny. Gdyby bezpiecznik był uszkodzony i miał przerwę, napięcie na jego końcówkach wynosiłoby 0 V albo pojawiłoby się tylko po jednej stronie, a po drugiej byłoby równe masie. W praktyce właśnie to jest jeden z podstawowych błędów, które popełniają początkujący elektrycy – utożsamianie napięcia z przepływem prądu przez odbiornik, a nie przez element kontrolny, jakim jest bezpiecznik. Co do odpowiedzi związanej z blokiem układowym E1 – fakt, że na zaciskach bezpiecznika jest 12,1 V nie musi wcale oznaczać, że ten blok faktycznie jest zasilany. Może być tak, że gdzieś dalej w obwodzie jest przerwa lub uszkodzenie innego elementu. Podobnie, informacja o przepływie prądu znamionowego przez moduł M/U nie wynika bezpośrednio z tego pomiaru – do tego potrzeba byłoby dodatkowego pomiaru natężenia prądu. To są typowe pułapki myślowe: wyciąganie zbyt daleko idących wniosków z jednego pomiaru napięcia, bez analizy szerszego kontekstu obwodu. Moim zdaniem warto sobie utrwalić, że pomiar napięcia na bezpieczniku pozwala ocenić jedynie jego stan (czy przewodzi, czy nie), a niekoniecznie wszystko, co dzieje się dalej w obwodzie.