Obliczenie tygodniowego zapotrzebowania na diody LED wymaga podejścia typowego dla logistyki warsztatowej. Jeśli warsztat instaluje światła do jazdy dziennej średnio w pięciu samochodach na zmianie, a są dwie zmiany dziennie przez pięć dni w tygodniu, to tygodniowo obsługuje się 5 aut × 2 zmiany × 5 dni = 50 samochodów. Każdy taki samochód dostaje komplet lamp, a jedna lampa ma 12 diod LED, czyli najpewniej liczymy zestaw na samochód jako dwie lampy – standard w pojazdach (lewa i prawa). Jednak pytanie dotyczy pojedynczej lampy, więc prawidłowo obliczamy zapotrzebowanie jako 50 lamp × 12 diod = 600 diod. Ale tu jest haczyk: instalacja dotyczy całych samochodów, więc do każdego auta montuje się komplet, czyli dwie lampy, co daje 50 × 2 × 12 = 1200 diod LED tygodniowo. W praktyce zamawiając diody, magazynierzy powinni zawsze brać poprawkę na ewentualne uszkodzenia czy odpady, więc nawet zamówienie z drobnym zapasem jest wskazane – przynajmniej takie są dobre praktyki w branży motoryzacyjnej. Branżowe normy podkreślają, by nie zaniżać zamówień, bo przestoje montażowe generują straty i opóźnienia. Moim zdaniem, dokładna kalkulacja w tym zadaniu jest kluczowa – warto automatyzować takie obliczenia, bo liczba komponentów szybko rośnie przy większej skali produkcji. Tego typu zadania pokazują, jak ważne jest myślenie praktyczne w organizacji pracy warsztatu i planowaniu zaopatrzenia.
Zadanie polega na prawidłowym oszacowaniu tygodniowego zapotrzebowania na diody LED przy założeniu typowej organizacji pracy warsztatu samochodowego. Częstym błędem w tego typu kalkulacjach jest nieuwzględnienie wszystkich zmiennych, zwłaszcza gdy praca odbywa się na kilka zmian i montuje się komplet lamp w każdym aucie. Wybierając zaniżone liczby, jak 400 czy 800 sztuk, łatwo przeoczyć, że każda zmiana obejmuje pięć samochodów, a tygodniowo wychodzi ich aż 50. Dodatkowo, standardem jest montaż nie jednej, a dwóch lamp w każdym pojeździe – to jedna z najczęstszych pułapek tego zadania. Często spotykałem się z sytuacją, gdzie przy obliczeniach pomija się fakt, że każda lampa ma aż 12 diod LED. Wtedy wyniki robią się mocno zaniżone. Z kolei odpowiedzi zawyżone, na przykład 1400 sztuk, wynikają z przeszacowania liczby samochodów lub pomnożenia przez niewłaściwą liczbę dni czy zmian (np. ktoś liczy sześć dni tygodniowo lub dolicza trzecią zmianę, której nie ma). Moim zdaniem podobne błędy wynikają z braku systematyczności w rozpisywaniu danych na początku zadania – warto sobie wszystko wypunktować. W branży motoryzacyjnej dokładność zamówień jest kluczowa, bo nawet niewielkie odchylenia mogą powodować przestoje albo generować niepotrzebne koszty magazynowania nadmiaru komponentów. Takie zadania uczą nie tylko matematyki, ale też myślenia procesowego i przewidywania realnych potrzeb w praktyce warsztatowej. Warto też pamiętać, że przy seryjnej produkcji czy usługach montażowych planowanie jest podstawą – każda pomyłka na tym etapie przekłada się potem na jakość pracy całego warsztatu.