Wybór odpowiedzi związanej z uszkodzoną diodą prostowniczą w alternatorze to zdecydowanie strzał w dziesiątkę z technicznego punktu widzenia. W praktyce warsztatowej bardzo często spotyka się sytuacje, gdy właśnie awaria diod prostowniczych prowadzi do obniżenia napięcia ładowania akumulatora. Dioda prostownicza to taki element, który odpowiada za przepuszczanie prądu tylko w jednym kierunku, przez co prąd zmienny wytwarzany przez alternator zamieniany jest na prąd stały, niezbędny do zasilania instalacji elektrycznej pojazdu i ładowania akumulatora. Jeśli chociaż jedna dioda zawiedzie, cały układ prostowniczy traci wydajność, a napięcie ładowania może spaść poniżej wartości wymaganej, czyli najczęściej okolic 13,8–14,4 V. Z mojego doświadczenia wynika, że takie objawy jak niedoładowany akumulator, trudności z rozruchem czy nawet gaśnięcie kontrolek ładowania na desce rozdzielczej właśnie bardzo często wynikają z kłopotów po stronie prostownika alternatora. Branżowe standardy mówią jasno: każda nieprawidłowość w napięciu ładowania to sygnał, by sprawdzić elementy alternatora, szczególnie diody. Praktycy zawsze zaczynają diagnozę od pomiaru napięcia na zaciskach akumulatora przy pracującym silniku, a potem – jeśli coś jest nie tak – biorą pod lupę właśnie mostek prostowniczy. Ciekawostka: diody mogą się uszkodzić nie tylko ze starości, ale też przez zwarcie w układzie czy przeładowanie. Dobrze o tym pamiętać przy diagnozowaniu nietypowych usterek.
Niektóre odpowiedzi mogą wydawać się logiczne na pierwszy rzut oka, jednak nie mają technicznego uzasadnienia w kontekście układu ładowania akumulatora w samochodzie. Używanie sygnału dźwiękowego, nawet bardzo często, nie wpływa w żaden sposób na napięcie ładowania – klakson pobiera tylko chwilowy prąd z instalacji, lecz nie powoduje trwałej zmiany parametrów alternatora czy akumulatora. Tego typu podzespoły są projektowane właśnie z myślą o różnorodnych odbiornikach energii w pojeździe, więc nawet intensywne użytkowanie klaksonu nie ma znaczenia dla procesu ładowania. Podobnie sprawa wygląda z przepalonymi żarówkami reflektorów – ich brak w obwodzie może nawet minimalnie zmniejszać obciążenie układu elektrycznego, ale nigdy nie jest przyczyną zbyt niskiego napięcia ładowania. To raczej efekt niż przyczyna problemów z ładowaniem. Zdarza się, że ktoś myśli, że przepalone żarówki to sygnał ogólnej awarii elektryki, ale to jest tylko objaw, a nie przyczyna. Uszkodzona sonda lambda natomiast ma wpływ na skład mieszanki paliwowo-powietrznej i emisje spalin, ale kompletnie nie oddziałuje na obwód ładowania i napięcie generowane przez alternator. To zupełnie osobny system, niepołączony bezpośrednio z układem ładowania. Z mojego doświadczenia wynika, że takie błędne skojarzenia pojawiają się przez to, że wiele usterek elektrycznych w pojeździe jest ze sobą mylonych, bo objawy bywają podobne – na przykład świeci się kontrolka na desce rozdzielczej. Jednak dobra praktyka mówi jasno: jeżeli napięcie ładowania jest za niskie, zawsze zaczynamy od sprawdzenia alternatora i jego mostka prostowniczego, a nie pobocznych odbiorników czy czujników. To pozwala uniknąć typowego błędu, jakim jest szukanie przyczyn w zupełnie niepowiązanych elementach systemu.