Ten wybór pokazuje dobre zrozumienie analizy sygnałów sterujących, bo dokładnie na tym polega diagnostyka układów elektronicznych, zwłaszcza w motoryzacji czy automatyce. Jeśli przyjrzeć się temu oscylogramowi, widzimy, że w ciągu 20 ms pojawia się pięć pełnych cykli sygnału. W praktyce, żeby obliczyć częstotliwość, dzielimy liczbę cykli (5) przez czas (0,02 s), co daje nam 250 Hz. Tak właśnie się to oblicza zgodnie z podstawowymi zasadami pracy z oscyloskopami – to bardzo przydatna umiejętność przy analizie sterowników silników, czujników, ale też np. w projektowaniu układów PWM do regulacji oświetlenia czy prędkości silników w robotyce. Moim zdaniem, każdy kto na co dzień zajmuje się diagnostyką albo serwisem elektroniki, powinien wręcz automatycznie potrafić wyłapać takie informacje, bo to przydaje się nawet w poszukiwaniu usterek – na przykład, kiedy częstotliwość sygnału jest inna, niż przewiduje dokumentacja techniczna, wiadomo od razu, że coś jest nie tak. Branżowe standardy, np. ISO dotyczące komunikacji elektronicznej, też kładą nacisk na poprawne rozumienie takich parametrów. No i warto pamiętać, że częstotliwość to jeden z kluczowych parametrów prawidłowego działania układów cyfrowych w każdej dziedzinie automatyki.
W praktyce bardzo często spotykam się z sytuacją, gdzie analizując oscylogram, ktoś koncentruje się na pojedynczych parametrach, takich jak napięcie czy szerokość impulsu, pomijając ogólną liczbę cykli w danym czasie. To prowadzi do mylnych wniosków, szczególnie jeśli chodzi o określenie kluczowych parametrów sygnału, jak częstotliwość. Przykładowo, wyliczanie współczynnika wypełnienia na podstawie proporcji 20/15 nie ma tutaj uzasadnienia, ponieważ z wykresu jasno wynika, że impuls nie trwa dłużej niż okres przerwy i te wartości nie odpowiadają żadnemu typowemu wskaźnikowi PWM. Podobnie, zakładanie, że wartość średnia napięcia wynosi 7,5 V, to zbyt duże uproszczenie – sygnały prostokątne, szczególnie o zmiennym wypełnieniu, wymagają precyzyjnych obliczeń, włączając czas trwania stanu wysokiego i niskiego oraz poziomy napięć. Często ta pułapka wynika z chęci szybkiego porównania z wartością połowy napięcia maksymalnego, co nie zawsze się sprawdza. Jeśli chodzi o okres sygnału, to popatrzenie na cały zakres osi czasu (do 20 ms) i uznanie tego za jeden okres, to typowa pomyłka – przecież na wykresie widzimy aż pięć powtarzających się cykli, więc okres jednego cyklu to nie 20 ms, tylko 4 ms. To błędne podejście prowadzi do poważnych nieporozumień, szczególnie przy diagnostyce układów, gdzie precyzja jest kluczowa. W branży przyjmuje się, że analiza sygnału na oscyloskopie musi być oparta o dokładne liczenie cykli i czasu, nie na intuicji czy przybliżeniach. Warto więc zawsze wracać do podstaw – ile cykli mieści się w danym czasie i jak to się przekłada na częstotliwość. To podejście jest zgodne z dobrymi praktykami serwisowymi i projektowymi, bez względu na zastosowanie – czy to motoryzacja, automatyka przemysłowa, czy serwis RTV.