Tutaj sprawa jest całkiem typowa, ale za to bardzo praktyczna, bo takie żarówki P21W są często używane w samochodach, np. jako światła pozycyjne albo stopu. Gdy mamy podane napięcie (12 V) i moc (21 W), to obliczenie rezystancji wychodzi nam z prawa Ohma i wzoru na moc: R = U² / P. Czyli podstawiamy: 12² / 21 = 144 / 21 ≈ 6,86 Ω. To jest dokładnie ta wartość, która powinna być w praktyce na zimno, chociaż warto wiedzieć, że rezystancja żarnika nieco się zmienia po nagrzaniu podczas pracy, ale do obliczeń projektowych zawsze bierzemy tę teoretyczną wartość. W praktyce przy doborze żarówek czy bezpieczników do instalacji samochodowej właśnie ta wiedza się przydaje, bo pozwala oszacować, jaki prąd popłynie przez obwód (I = P / U = 21 / 12 ≈ 1,75 A). Standardy branżowe, np. normy motoryzacyjne, wręcz wymagają takich obliczeń przy projektowaniu układów elektrycznych. Moim zdaniem dobrze jest pamiętać ten prosty przelicznik, bo potem szybciej orientujemy się, co może być przyczyną zwarcia lub uszkodzenia instalacji. Żarówki tego typu mają właśnie taką rezystancję, co oznacza, że nie można ich stosować zamiennie z innymi typami bez sprawdzenia parametrów – inaczej można doprowadzić do przepalenia albo zbyt słabego świecenia. Taka praktyczna wiedza przydaje się nie tylko na egzaminach, ale i w codziennej pracy przy autach czy instalacjach oświetleniowych.
Wiele osób przy takich zadaniach wpada w pułapkę złego przeliczania wzorów albo po prostu zgaduje, nie łącząc mocy, napięcia i rezystancji w jedną całość. Często spotykam się z tym, że ktoś bierze pod uwagę tylko napięcie albo tylko moc, zapominając, że istnieje zależność między wszystkimi tymi wielkościami. Przykład: podanie bardzo niskiej rezystancji, np. poniżej 1 Ω, jak 0,57 Ω, nie ma sensu przy tych parametrach napięcia i mocy – taki żarnik pobierałby wtedy prąd rzędu ponad 20 A, co w samochodowej instalacji praktycznie od razu skończyłoby się przepaleniem bezpiecznika albo nawet przewodów. Z kolei zbyt wysoka rezystancja, typu ponad 30 Ω, też od razu powinna zapalić czerwoną lampkę – taka żarówka przy 12 V pobrałaby prąd dużo poniżej 1 A i nie byłaby w stanie osiągnąć mocy 21 W, więc świeciłaby bardzo słabo lub wcale. Często błędy biorą się z nieprawidłowego użycia wzoru – zamiast R = U² / P, próbuje się np. dzielić napięcie przez moc (co daje ampery, nie omy!) albo podstawia się wartości bez sprawdzenia jednostek. Moim zdaniem warto zawsze rozpisywać sobie te zależności na kartce i sprawdzać, czy wynik choćby w przybliżeniu pasuje do realiów technicznych: w przypadku żarówek samochodowych rezystancje rzędu kilku omów są normą, a już wartości poniżej 1 Ω czy powyżej kilkunastu omów raczej nie występują w tej klasie mocy i napięcia. Takie zadania to świetny trening logicznego myślenia i sprawdzania, czy wynik jest w ogóle możliwy praktycznie – to nawyk, który bardzo się przydaje w prawdziwej pracy z instalacjami elektrycznymi.