Kwalifikacja: PGF.01 - Realizacja procesów drukowania z użyciem fleksograficznych form drukowych
Zawód: Technik procesów drukowania
Do wykonania formy wklęsłodrukowej półautotypijnej należy wykonać kałamarzyki
Odpowiedzi
Informacja zwrotna
W druku wklęsłym, a szczególnie przy wykonywaniu form półautotypijnych, kluczowe jest zróżnicowanie zarówno głębokości, jak i powierzchni tzw. kałamarzyków. To właśnie te cechy decydują o ilości farby, jaka zostanie przeniesiona na podłoże. Moim zdaniem, jeśli ktoś choć trochę liznął praktyki na warsztacie, od razu zauważy, że nie da się uzyskać płynnych przejść tonalnych, mając kałamarzyki tej samej głębokości czy powierzchni – kończy się szarością, brakiem światła w obrazie. Przemysł poligraficzny już dawno ustalił, że forma wklęsłodrukowa półautotypijna musi mieć zmienną głębokość i wielkość kałamarzyków, bo inaczej nie uzyskasz odpowiedniego zróżnicowania odcieni. Dobre praktyki nakazują kontrolować te parametry bardzo dokładnie, bo każda zmiana wpływa bezpośrednio na intensywność barw i ostrość detalu. Takie rozwiązanie pozwala na odwzorowanie naprawdę szerokiego zakresu tonalnego – od głębokich czerni aż po delikatne światła. Często spotyka się to w druku banknotów czy ekskluzywnych czasopism, gdzie liczy się każdy szczegół. Według mnie, kto raz porówna odbitki z formy, gdzie kałamarzyki są idealnie równe, z tymi różnicowanymi, już nigdy nie będzie miał wątpliwości, jak ważne jest ich odpowiednie wykonanie. Warto też pamiętać, że precyzja wytrawiania i utrzymanie odpowiedniej geometrii kałamarzyków wymaga sporo wprawy i kontroli procesu chemicznego.
W przypadku wykonywania formy wklęsłodrukowej półautotypijnej, często spotykam się z mylnym przekonaniem, że kluczowa jest wyłącznie jedna cecha geometryczna kałamarzyków – na przykład ich kształt czy równa powierzchnia. To dość powszechny błąd, szczególnie wśród osób, które dopiero zaczynają przygodę z technikami druku wklęsłego. Przyjęcie, że kałamarzyki powinny mieć kształt owalny lub zaokrąglone progi, wynika chyba z uproszczonego myślenia o procesie nakładania farby – jasne, owalny kształt może ułatwiać rozprowadzanie farby, jednak nie rozwiązuje problemu uzyskiwania przejść tonalnych. Zaokrąglone progi natomiast mogą rzeczywiście minimalizować uszkodzenia formy, ale nie wpływają zasadniczo na ilość przenoszonej farby, bo tu kluczowa jest właśnie głębokość i powierzchnia. Z mojego doświadczenia wynika, że najwięcej zamieszania robi odpowiedź sugerująca jednakową powierzchnię kałamarzyków – być może chodzi o przekonanie, że równomierność daje przewidywalność efektu. Niestety, w półautotypii taka jednolitość prowadzi do bardzo ubogiego zakresu tonalnego, bo nie można wtedy uzyskać ani jaśniejszych, ani ciemniejszych partii obrazu. Wynika to z samej zasady działania formy wklęsłodrukowej, gdzie ilość farby zależy od objętości każdego pojedynczego kałamarzyka – a ta jest funkcją zarówno powierzchni, jak i głębokości. Profesjonaliści doskonale wiedzą, że tylko zróżnicowanie obu tych parametrów daje szansę na wysoką jakość odbitki, zwłaszcza w ambitnych projektach graficznych. Moim zdaniem, myślenie o formie jak o zbiorze identycznych czy tylko owalnych elementów to skrót, który nie sprawdza się w praktyce – szczególnie gdy liczy się detal i bogactwo tonów. Warto zawsze wracać do podstawowych zasad technologii – bo poprawne wykonanie formy to nie tylko wytrawienie odpowiednich kształtów, ale właśnie odpowiednio zaprojektowana zmienność głębokości i powierzchni kałamarzyków, zgodnie z wymaganiami danego obrazu. To jest standard, który się po prostu sprawdza.