Sitodruk to naprawdę ciekawa technika druku, która wyróżnia się tym, że forma drukowa ma postać siatki rozpiętej na ramie – najczęściej aluminiowej lub drewnianej. Ta siatka z drobnymi oczkami (najczęściej nylonowa lub poliestrowa, czasami stalowa) pokrywana jest światłoczułą emulsją, która po naświetleniu utwardza się w miejscach nieprzeznaczonych do druku. Pozostałe fragmenty siatki pozostają otwarte i to przez te mikroskopijne oczka farba jest przeciskana wałkiem lub raklem bezpośrednio na podłoże. Praktycznie rzecz biorąc, sitodruk jest szczególnie popularny przy znakowaniu odzieży (koszulki, bluzy – większość grafik z sieciówek robi się właśnie tak!), ale także przy druku na szkle, metalu czy nawet płytach CD. Moim zdaniem dużą zaletą są tu niskie koszty przygotowania przy większych nakładach i fakt, że można drukować na bardzo różnych i nietypowych powierzchniach, czego nie da się osiągnąć innymi metodami. W branży poligraficznej to podstawa, jeśli pojawia się temat gadżetów reklamowych czy produkcji tabliczek znamionowych. Z mojego doświadczenia wynika, że każdy technik poligrafii przynajmniej raz w życiu przygotowuje matrycę do sitodruku i uczy się, jak ważna jest precyzja naciągnięcia siatki na ramie – to zupełnie inna filozofia niż w typowych drukach offsetowych. W teorii i praktyce, bez tej ramy i siatki nie byłoby sitodruku – taka jest branżowa prawda!
Wiele osób myli pojęcia związane z formami drukowymi, bo na pierwszy rzut oka każda metoda wydaje się mieć jakąś „matrycę”. Jednak w typografii (druk typograficzny) forma to wypukła czcionka, tradycyjnie odlewana z metalu lub składana z ręcznie ułożonych elementów. W tym procesie nie znajdziesz siatki – tu liczy się kontakt wypukłego elementu z papierem. Z kolei druk typooffsetowy, choć nazywany czasem offsetem suchym, opiera się na przenoszeniu obrazu z płaskiej formy, najczęściej aluminiowej, na gumowy cylinder, a dopiero potem na papier – znowu, żadnej siatki na ramie, tylko specjalnie preparowana płyta. Fleksografia działa trochę inaczej – forma drukowa jest elastyczna, gumowa lub polimerowa, i montowana na cylindrze, ale także nie ma tam żadnej siatki rozpiętej na ramie. To raczej walec z wypukłym wzorem, często używany do druku na foliach, tekturach czy opakowaniach. Często spotykam się z mylnym przekonaniem, że każda matryca to już „siatka”, bo np. w fleksografii mówi się o rasterze czy siatce rastrowej, ale to zupełnie co innego – tam raster oznacza układ punktów drukujących, a nie fizyczną siatkę. Moim zdaniem to zamieszanie wynika z podobieństwa słowa „forma” w różnych technikach. Sitodruk jest tu wyjątkiem, bo naprawdę całość polega na precyzyjnym naciągnięciu tkaniny na ramę i przetłaczaniu farby przez oczka w miejscach niezasłoniętych emulsją. Inne metody drukarskie korzystają z płyt, walców czy wypukłych klisz, ale nie z siatkowej formy. To ważny szczegół dla każdego, kto chce pracować przy produkcji nadruków na różnych podłożach – znajomość tych technicznych różnic często decyduje o jakości i trwałości finalnego produktu.