Kwalifikacja: PGF.01 - Realizacja procesów drukowania z użyciem fleksograficznych form drukowych
Zawód: Technik procesów drukowania
Podczas drukowania rotograwiurowego odparowanie rozpuszczalnika z farb przyspiesza się poprzez
Odpowiedzi
Informacja zwrotna
W druku rotograwiurowym odparowanie rozpuszczalnika z farb jest jednym z kluczowych etapów, bo bez tego nie da się uzyskać właściwego utrwalenia obrazu na podłożu. Lekko ogrzane powietrze doprowadzane dyszami to taki branżowy standard – nie za gorące, bo wtedy można by narobić szkód na podłożu albo spowodować przesuszenie i marszczenie wstęgi, ale też nie zimne, bo wtedy schnięcie zajęłoby wieczność. Z mojego doświadczenia wynika, że użycie lekko podgrzanego powietrza pozwala na równomierne i szybkie odparowanie rozpuszczalnika bez ryzyka uszkodzenia delikatnych materiałów, jak np. cienkie folie czy papiery powlekane. Takie rozwiązanie jest szeroko stosowane w nowoczesnych liniach drukarskich, zgodnie z wytycznymi producentów maszyn i farb – część firm wręcz określa konkretne temperatury powietrza, żeby nie przekroczyć wartości granicznych dla danego podłoża. W praktyce często stosuje się temperatury z zakresu 40–60°C, a przepływ powietrza ustawia się tak, by nie powodował zawirowań i nie przemieszczał świeżej farby. Moim zdaniem najlepszą zaletą tego rozwiązania jest możliwość łatwej kontroli procesu – jak coś nie działa, to wystarczy czasem podnieść nieco temperaturę lub zwiększyć prędkość powietrza, i już widać poprawę. To podejście jest zgodne z zasadami ekonomii energii i ochrony środowiska, bo nie zużywa tyle prądu, ile inne, bardziej agresywne metody.
Wiele osób myśli, że wystarczy podgrzać wstęgę podłoża bardzo mocno, by rozpuszczalnik szybciej odparował. To nie do końca tak działa. Silne ogrzewanie zadrukowanej wstęgi może prowadzić do uszkodzenia materiału – szczególnie przy cienkich foliach czy papierach powlekanych, które łatwo się marszczą, kurczą albo tracą swoje właściwości mechaniczne. Branża raczej tego unika, bo efektem są odpady, przestoje i reklamacje. Z kolei suszenie płomieniem gazowym wydaje się kuszące, bo jest naprawdę szybkie, ale ryzyko przypalenia podłoża i niekontrolowanego rozkładu chemicznego farb jest ogromne. To rozwiązanie jest niezgodne z normami bezpieczeństwa i praktycznie się go nie stosuje, chyba że mówimy o zupełnie innych procesach przemysłowych (np. wypalanie ceramiki). Natomiast schładzanie zadrukowanej wstęgi wydaje się z pozoru logiczne, bo niska temperatura może przeciwdziałać deformacjom, ale w rzeczywistości spowalnia proces odparowania rozpuszczalnika, bo cząsteczki potrzebują energii do opuszczenia powierzchni. To taki typowy błąd myślowy – chłód = szybciej, a jest dokładnie odwrotnie. W praktyce drukarskiej najskuteczniejsze okazuje się umiarkowane podgrzewanie powietrza i jego kierunkowy przepływ, bo pozwala zachować kompromis między szybkością schnięcia a bezpieczeństwem podłoża. Te błędne odpowiedzi wynikają często z uproszczeń lub niezrozumienia, jak naprawdę zachowuje się farba i podłoże podczas drukowania. Dobre praktyki branżowe i standardy techniczne wyraźnie wskazują, że liczy się nie tyle wysoka temperatura, co odpowiednio dobrane, kontrolowane warunki suszenia – takie właśnie zapewnia lekko ogrzane powietrze z dysz.