Kwalifikacja: PGF.01 - Realizacja procesów drukowania z użyciem fleksograficznych form drukowych
Zawód: Technik procesów drukowania
Zależność głębokości wymywania elementów niedrukujących od czasu naświetlania od spodu płyt fleksograficznych jest następująca:
Odpowiedzi
Informacja zwrotna
Dokładnie tak – czym dłużej naświetlamy płytę fleksograficzną od spodu, tym mniejsza głębokość wymywania elementów niedrukujących. To wynika z tego, że dłuższe naświetlanie od spodu powoduje głębszą polimeryzację warstwy pod obrazem drukującym. Mówiąc prościej, światło UV od spodu utwardza więcej fotopolimeru, przez co po etapie wymywania zostaje go tam więcej – a więc głębokość „martwych” (niedrukujących) miejsc jest mniejsza. Ma to ogromne znaczenie w praktyce, bo jeśli przesadzisz z czasem naświetlania od spodu, może dojść do zaniku wyraźnych prześwitów między elementami drukującymi, a to odbije się na jakości odbitki (rozmycie detalu, zanik drobnych światełek czy linii). Branżowe standardy, np. wytyczne firm produkujących płyty (Esko, DuPont), jasno określają, że kontrola tego etapu jest kluczowa dla uzyskania odpowiedniego reliefu. Z doświadczenia dodam, że wielu operatorów, zwłaszcza początkujących, przywiązuje zbyt małą wagę do czasu naświetlania od spodu, a to później mści się podczas druku. W praktyce, im cieńszy jest utwardzony „spód”, tym bardziej podatny na ścieranie jest obraz drukujący, ale zbyt gruby spód to właśnie płytkie wymycie. Dobrą praktyką jest więc ścisłe trzymanie się zaleceń producenta i robienie testów, bo każda partia płyt potrafi się nieco różnić. Moim zdaniem opanowanie tego parametru to podstawa dobrej fleksografii.
Wielu uczniów i nawet niektórzy początkujący operatorzy fleksografii mylą mechanizmy zachodzące podczas naświetlania od spodu. Często wydaje się, że dłuższe naświetlanie powinno prowadzić do większej głębokości wymycia, bo „więcej światła to jakby mocniejsze wypalenie”, ale w praktyce jest zupełnie odwrotnie. Naświetlanie od spodu utwardza fotopolimer w miejscach, gdzie nie ma maski obrazowej, czyli właśnie tam, gdzie powstają elementy niedrukujące. Im dłużej działa naświetlanie, tym grubsza warstwa fotopolimeru się utwardza – a później przy wymywaniu mniej materiału zostaje usunięte. Zatem, głębokość wymycia elementów niedrukujących maleje przy dłuższym naświetlaniu, a nie rośnie. Twierdzenie, że krótszy czas prowadzi do większego zróżnicowania głębokości, to raczej efekt niejednoznacznych doświadczeń z niepoprawnie przygotowaną maską lub niestabilnymi warunkami naświetlania, a nie wynikająca z technologii zasada. Odwoływanie się do zmienności głębokości przy krótkich czasach to raczej błąd interpretacyjny – w rzeczywistości chodzi o kontrolowany, przewidywalny efekt, a nie losowe wahania. Wreszcie, mniejsze zróżnicowanie głębokości przy krótkim naświetlaniu to również nieporozumienie: wręcz przeciwnie, zbyt krótki czas może prowadzić do niedostatecznego utwardzenia spodu i problemów podczas wymywania, np. zbytniego podmycia drobnych elementów lub nieregularnych krawędzi. Można powiedzieć, że poprawny czas naświetlania od spodu decyduje o jakości płyt i stabilności obrazu drukującego w produkcji. Standardy branżowe (np. FTA, wytyczne DuPont) zwracają uwagę na precyzję w doborze tego parametru, bo od tego zależy nie tylko trwałość płyty, ale i powtarzalność druku. Mylenie tego procesu prowadzi do szeregu problemów: od utraty detali, przez trudności z myciem płyt, aż po niestabilność podczas druku. Takie nieporozumienia warto od razu wyprostować, bo zła praktyka w przygotowaniu płyt to jeden z najczęstszych technicznych grzechów w druku fleksograficznym.