Kwalifikacja: PGF.06 - Planowanie i kontrola produkcji poligraficznej
Ułożenie włókien w okładzinie oprawy powinno być
Odpowiedzi
Informacja zwrotna
Ułożenie włókien w okładzinie oprawy równolegle do grzbietu wkładu to taki trochę niepozorny szczegół, ale w praktyce robi ogromną różnicę. Chodzi przede wszystkim o trwałość i elastyczność książki w codziennym użytkowaniu. Jeśli włókna przebiegają równolegle do grzbietu, okładka lepiej pracuje podczas otwierania i zamykania książki, nie pęka, nie marszczy się, a grzbiet nawet po wielu użyciach zachowuje swój kształt. To jest szczególnie ważne przy książkach o twardej oprawie, gdzie każde naprężenie podczas użytkowania rozchodzi się właśnie wzdłuż grzbietu. Moim zdaniem to też taki znak, czy ktoś faktycznie ogarnia introligatorstwo zgodnie z dobrymi praktykami branżowymi. Przepisy branżowe i wytyczne, np. normy PN-85/P-50108, wyraźnie mówią o ułożeniu włókien równolegle do grzbietu, żeby uniknąć deformacji i nadmiernego zużycia materiału. Z praktycznego punktu widzenia: książka otwiera się płynnie, okładka nie odstaje na rogach, a sam proces klejenia i montażu idzie sprawniej, bo materiały nie "pracują" wbrew sobie. Wielu początkujących bagatelizuje ten detal, a potem się dziwią, że okładka rozchodzi się na grzbiecie albo jest sztywna jak deska. W sumie można powiedzieć, że to podstawa rzemiosła introligatorskiego – bez tego nie da się zrobić naprawdę solidnej oprawy.
Zaskakująco dużo osób sądzi, że włókna w okładzinie oprawy powinny być albo krzyżowe, albo wręcz prostopadłe do grzbietu wkładu. To taki dość częsty błąd, który bierze się chyba z mylenia zasad dotyczących papieru używanego wewnątrz książki z zasadami dotyczącymi oprawy. Niektórzy myślą, że krzyżowe albo prostopadłe ułożenie włókien zapewni większą sztywność i odporność na wyginanie, ale to niestety nie działa tak, jak intuicyjnie się wydaje. W praktyce, jeśli włókna są ustawione krzyżowo lub pod kątem, okładzina zaczyna się łatwiej wyginać i fałdować, co prowadzi do szybszego zużycia – szczególnie w miejscach, gdzie okładka pracuje przy otwieraniu. Ukośne ułożenie włókien to już w ogóle eksperyment, na którym najczęściej przejeżdżają się początkujący. Taki układ sprawia, że materiał się rozciąga w nieprzewidywalny sposób, przez co okładka może tracić stabilność, a czasem nawet pękać przy grzbiecie. Z mojego doświadczenia wynika, że najczęstszą motywacją dla wyboru nieprawidłowego kierunku włókien jest chęć uzyskania większej estetyki albo próba wykorzystania skrawków materiału, ale to prowadzi raczej do pogorszenia jakości oprawy niż do jakichś pozytywnych efektów. Standardy branżowe są tu jednoznaczne – włókna muszą przebiegać równolegle do grzbietu wkładu, żeby okładka pracowała razem z książką, a nie przeciwko niej. Jeśli zrobi się inaczej, bardzo szybko pojawiają się problemy: od spękań grzbietu, przez rozwarstwienia, aż po deformacje całej oprawy. To zagadnienie jest o wiele bardziej istotne, niż się na pierwszy rzut oka wydaje, bo świadczy o profesjonalizmie wykonawcy – w poligrafii faktycznie nie ma miejsca na kompromisy w tej kwestii.