Opis podany w pytaniu idealnie pasuje do koncepcji licencji Open Source. W praktyce oznacza to, że każdy użytkownik ma nie tylko prawo korzystać z oprogramowania za darmo, ale także może pobierać kod źródłowy, analizować go, modyfikować, ulepszać i nawet udostępniać dalej własne warianty. To daje ogromne możliwości rozwoju – nie tylko dla pojedynczych programistów, lecz przede wszystkim dla całych społeczności, które budują narzędzia i rozwiązania dużo szybciej niż zamknięte firmy. Przykłady? Linux, GIMP, LibreOffice, czy nawet przeglądarka Firefox. Moim zdaniem, to jest wręcz fundament nowoczesnego IT – wiele firm (nawet tych największych, typu Google czy Microsoft) opiera się dziś na rozwiązaniach Open Source, bo to daje elastyczność, bezpieczeństwo i transparentność. Branżowe standardy, np. licencja GNU GPL lub MIT, jasno określają zasady współdzielenia i ochrony praw autorskich. Dobra praktyka to zawsze sprawdzić warunki licencji przed wdrożeniem projektu w firmie albo szkole. Fajnie jest też pamiętać, że Open Source to nie tylko darmowość, ale przede wszystkim filozofia dzielenia się wiedzą, co w informatyce często prowadzi do innowacji i lepszej jakości kodu.
Wiele osób myli różne typy licencji, co jest całkiem zrozumiałe, bo branża lubi rzucać podobnie brzmiącymi terminami, które mają zupełnie inne znaczenie. OEM to licencja odnosząca się głównie do sprzedaży sprzętu komputerowego razem z oprogramowaniem – użytkownik nie może jej przenieść na inny komputer, a kod źródłowy jest zamknięty. Freeware z kolei to programy darmowe, ale tylko do używania – nie masz prawa modyfikować źródeł czy udostępniać własnych wersji, bo twórca zachowuje praktycznie pełną kontrolę nad kodem. Shareware to trochę inna bajka: to są programy udostępniane do testów, czasem z ograniczonymi funkcjami lub na określony okres (np. 30 dni), a potem trzeba kupić licencję lub przestają działać. Typowy błąd to mylenie pojęcia „darmowy” z „otwarty” – bo choć Freeware czy Shareware bywa darmowy, to nie daje Ci tej swobody, jaką daje Open Source. W świecie Open Source, użytkownik może nie tylko używać, ale i dowolnie przekształcać, analizować oraz dzielić się efektem swojej pracy, pod warunkiem zachowania warunków licencji (np. podania autorów, udostępnienia kodu źródłowego). To zupełnie inny poziom wolności, a jednocześnie odpowiedzialności. Z mojego doświadczenia, często spotykam się z sytuacją, gdy ktoś instaluje program Freeware i myśli, że może go modyfikować jak chce – niestety, jest to naruszenie prawa autorskiego. Dobrze znać różnice między tymi licencjami, bo ma to realny wpływ na legalność i etykę korzystania z oprogramowania, szczególnie w środowisku zawodowym czy edukacyjnym.