Kwalifikacja: ROL.03 - Prowadzenie produkcji pszczelarskiej
Zawód: Pszczelarz , Technik pszczelarz
Kategorie: Produkty pszczele Rośliny miododajne
Miód z której rośliny zmienia się w ciągu 23 tygodni w galaretowatą masę?
Odpowiedzi
Informacja zwrotna
Miód wrzosowy to naprawdę ciekawy przypadek wśród miodów, głównie ze względu na swoją unikalną strukturę. Po odwirowaniu jest płynny, ale już po około 2-3 tygodniach bardzo szybko przechodzi w galaretowatą, niemal mazistą konsystencję. Wynika to z wysokiej zawartości polisacharydów, głównie pektyn, oraz dość specyficznego stosunku glukozy do fruktozy. W praktyce to bardzo pożądana cecha dla koneserów – galaretowaty miód wrzosowy trudno pomylić z czymkolwiek innym, nawet laik od razu to zauważy. Co ciekawe, przy produkcji i konfekcjonowaniu trzeba uważać: taki miód bardzo źle się leje i jest ciężki do rozlewania po upływie tego krótkiego czasu. Najlepsze pasieki butelkują go praktycznie zaraz po miodobraniu. Warto wiedzieć również, że miód wrzosowy jest ceniony za wyjątkowy aromat i charakterystyczny, lekko cierpki smak, co podkreślają branżowe standardy w ocenie jakości miodów pszczelich (np. normy PN-A-77626). W Polsce to wręcz rarytas i często spotykany na konkursach branżowych. Z mojego doświadczenia, kiedy ktoś poszukuje miodu „galaretkowatego”, to praktycznie zawsze chodzi właśnie o wrzosowy. Jego właściwości żelujące mają nawet zastosowanie w kuchni – można wykorzystać go np. do deserów czy jako niebanalny dodatek do serów. Taka konsystencja świadczy nie tylko o pochodzeniu roślinnym, ale i o prawidłowym przebiegu procesu pozyskiwania. Jeśli miód z wrzosu nie galarecieje, to coś prawdopodobnie poszło nie tak podczas odbioru lub przechowywania – to naprawdę ważne dla jakości produktu.
Wielu początkujących pszczelarzy, a także amatorów miodów, często myli właściwości konsystencji różnych rodzajów miodu, bo faktycznie proces krystalizacji niektórych wyrobów bywa dość enigmatyczny. Nierzadko można spotkać się z opinią, że miód rzepakowy bardzo szybko się krystalizuje – to prawda, lecz nie tworzy on galaretowatej masy, a raczej zmienia się w drobnokrystaliczną, kremową strukturę. Co ciekawe, z perspektywy praktycznej, miód rzepakowy nawet w ciągu kilku dni potrafi zastygnąć, ale nigdy nie osiąga tej typowej, sprężystej galaretki jak wrzosowy. Z drugiej strony, miód gryczany charakteryzuje się wolniejszym tempem krystalizacji i przybiera bardziej szklistą, ziarnistą postać, co sprawia, że nie jest mylony z galaretką. Malina właściwa natomiast daje miody, które najczęściej pozostają dłużej płynne i krystalizują się stopniowo, zwykle nie zamieniają się w jednolitą masę, a już na pewno nie galaretowatą. Często spotykany błąd wynika z utożsamiania szybkiej krystalizacji z galaretowaceniem – a tutaj chodzi o zupełnie inny proces, wynikający z obecności specyficznych wielocukrów stabilizujących strukturę. Standardy produkcji miodów jasno wyróżniają miód wrzosowy jako produkt o unikalnych właściwościach żelujących, co jest szeroko opisywane w literaturze branżowej. Moim zdaniem, warto zwracać uwagę na pochodzenie nektaru i typowe cechy danego gatunku, bo to one determinują nie tylko wygląd, ale i praktyczne zastosowania miodów w kuchni czy lecznictwie. Typowym błędem jest też sugerowanie się tylko czasem krystalizacji, bez uwzględniania tekstury – a konsystencja galaretowata to specjalność praktycznie wyłącznie miodu wrzosowego. Dlatego przy ocenie miodów zawsze zaleca się obserwować nie tylko termin przejścia w stałą formę, ale również rodzaj tej stałej fazy – czy jest to krem, kryształki, czy właśnie żel, jak w przypadku wrzosu.