Splittery mikrofonowe to jedno z podstawowych narzędzi pracy osób zajmujących się nagłośnieniem na scenie. Pozwalają na rozdzielenie sygnału z jednego mikrofonu na dwa lub więcej niezależnych torów wejściowych, zwykle do osobnych konsolet FOH (Front of House) oraz MON (monitorowych). Najważniejsze tutaj jest to, że dobry splitter mikrofonowy, zwłaszcza taki z izolacją transformatorową, skutecznie eliminuje ryzyko powstania pętli masy, która jest najczęstszą przyczyną brumów, przydźwięków i innych zakłóceń w systemach audio. To rozwiązanie jest absolutnym standardem na scenach koncertowych, festiwalach czy w teatrze. W praktyce, jeśli ktoś próbuje rozdzielić sygnał mikrofonowy np. zwykłym rozgałęźnikiem XLR albo przez DI-box, zazwyczaj skończy się to problemami z masą albo stratą jakości sygnału. Splitter natomiast zapewnia pełne bezpieczeństwo sprzętu i muzyków, a do tego zachowuje integralność brzmienia. Warto też wiedzieć, że niektóre splittery mają oddzielne wyjścia typu „Direct” i „Isolated” – to bardzo praktyczne, bo FOH dostaje czysty sygnał, a MON bez zakłóceń. Tak naprawdę, dla większych scen i profesjonalnych zastosowań, splittery są wręcz niezbędne. Z mojego doświadczenia mogę powiedzieć, że inwestycja w dobrej klasy splitter oszczędza godziny walki z brumami i niechcianymi dźwiękami na próbie czy koncercie.
W temacie rozdzielania sygnału mikrofonowego na kilka torów często pojawia się sporo nieporozumień i błędnych skojarzeń. Najczęściej myli się funkcje różnych urządzeń wykorzystywanych na scenie. Weźmy DI-box – to urządzenie służy głównie do dopasowania poziomów sygnału instrumentalnego (np. z gitary basowej czy klawiszy) do poziomu mikrofonowego, a do tego separuje masę i często eliminuje brumy, ale nie jest przeznaczony do rozdzielania sygnałów z mikrofonów na dwie konsolety – zwłaszcza, gdy chodzi o profesjonalne systemy FOH/MON. Poza tym, konstrukcja DI-boxa nie zakłada obsługi zasilania fantomowego, co w przypadku mikrofonów pojemnościowych jest kluczowe. Dimmer natomiast, chociaż brzmi fachowo, nie ma w ogóle związku z sygnałem audio – to urządzenie do sterowania oświetleniem, które wręcz potrafi generować zakłócenia w systemach audio, jeśli jest źle zainstalowane. Stagebox to z kolei po prostu skrzynka z gniazdami XLR, ułatwiająca prowadzenie kabli ze sceny do miksera, ale sama z siebie nie rozdziela sygnałów ani nie zabezpiecza przed pętlą masy. Takie błędne rozumienie ról tych urządzeń bierze się często z tego, że na scenie wszystko jest poplątane i wydaje się, że każde „pudełko z XLR-ami” robi wszystko. Tymczasem jedynym rozwiązaniem, które gwarantuje bezpieczeństwo sygnału i eliminację pętli masy przy rozdziale mikrofonu na dwie niezależne konsolety, jest prawidłowo dobrany splitter mikrofonowy – najlepiej z izolacją transformatorową. Takie podejście jest zgodne z praktyką sceniczną i rekomendacjami producentów sprzętu nagłośnieniowego. Warto o tym pamiętać, żeby uniknąć niepotrzebnych problemów podczas koncertów czy eventów.