Umieszczenie odbiornika mikrofonu bezprzewodowego jak najbliżej sceny to chyba najważniejsza zasada, jeśli chodzi o stabilność transmisji dźwięku. Wynika to z bardzo prostych zasad propagacji sygnału radiowego: im krótsza odległość między mikrofonem nadającym a odbiornikiem, tym mniejsze ryzyko zaników sygnału, opóźnień czy zakłóceń. Zwłaszcza na dużych scenach, gdzie łatwo o przeszkody, metalowe konstrukcje i ludzi blokujących drogę falom radiowym, każda dodatkowa odległość to potencjalny problem. Z mojego doświadczenia wynika, że jeśli odbiornik postawisz zbyt daleko – np. na FOH albo w reżyserce – szybko pojawią się dropy i przestery, czasem nawet przerywanie transmisji. Praktyka realizatorów dźwięku jest taka, żeby odbiornik i anteny były jak najbliżej osób z mikrofonami (nawet tuż za kulisami) i do reszty systemu sygnał przesyłać już po kablu, bo kabel jest odporny na zakłócenia radiowe. Branżowe standardy, np. Shure czy Sennheiser, też tak zalecają w swoich instrukcjach. Jeśli pracujesz na dużych eventach, to nie kombinuj – lepiej postawić odbiornik blisko sceny, bo wtedy praktycznie wykluczasz problemy z odbiorem i możesz się skupić na miksie, a nie na szukaniu zaników.
Często spotykam się z przekonaniem, że najlepszym miejscem dla odbiornika mikrofonu bezprzewodowego będzie FOH, widownia czy nawet stanowisko monitorowe. Wydaje się to logiczne, bo tam przecież mamy cały sprzęt mikserski i kontrolujemy dźwięk, ale niestety takie myślenie nie bierze pod uwagę specyfiki fal radiowych. Odbiornik oddalony od sceny, gdzie znajduje się nadajnik (czyli mikrofon), jest bardziej narażony na straty sygnału, interferencje i tzw. zjawisko wielodrożności, zwłaszcza gdy między sceną a FOH-em czy widownią są przeszkody lub ludzie. Fale radiowe stosowane w mikrofonach bezprzewodowych, nawet tych z wyższej półki, nie są odporne na tłumienie przez elementy konstrukcji, ciała ludzkie czy inne urządzenia emitujące zakłócenia elektromagnetyczne. Dlatego standardem w branży eventowej i teatralnej jest stawianie odbiorników tuż przy scenie i podpinanie ich do reszty systemu przez przewód – bo sygnał audio w kablu nie jest już podatny na te same zakłócenia co sygnał radiowy. Osadzenie odbiornika na stanowisku monitorowym czy w reżyserce FOH to wygoda logistyczna, ale bardzo często skutkuje problemami z dropami, szumami i utratą jakości dźwięku; to typowa pułapka, w którą wpadają początkujący realizatorzy. Jeśli chcesz mieć stabilny i bezpieczny przesył z mikrofonów, zawsze najpierw zadbaj, żeby odbiornik był jak najbliżej źródła sygnału, czyli sceny. To podstawa każdej profesjonalnej realizacji.