Skrót SNR, czyli Signal-to-Noise Ratio, to jeden z najważniejszych parametrów podawanych w specyfikacjach urządzeń elektroakustycznych, takich jak wzmacniacze, miksery, karty dźwiękowe czy nawet zwykłe mikrofony. Oznacza stosunek mocy sygnału użytecznego (czyli tego, co chcemy usłyszeć) do mocy szumu, który jest niepożądanym dodatkiem w torze audio. Im wyższy SNR, tym lepiej, bo oznacza to, że sygnał jest znacznie „czystszy” i bardziej wyraźny w stosunku do szumów tła. W praktyce, urządzenia o SNR powyżej 90 dB są już bardzo dobre do zastosowań profesjonalnych. Często spotykane są też wartości powyżej 100 dB, zwłaszcza przy sprzęcie studyjnym czy audiofilskim – tam każda dB robi różnicę, szczególnie przy nagraniach o wysokiej dynamice. Dobrym przykładem jest sytuacja, gdy podłączamy słuchawki do dobrej karty dźwiękowej – jeśli SNR jest wysoki, praktycznie nie usłyszymy szumów ani przy cichych, ani przy głośnych fragmentach muzyki. W branży przyjmuje się, że pomiar SNR powinien być wykonywany według określonych norm (np. IEC 60268), żeby wyniki dało się porównać między różnymi urządzeniami. Moim zdaniem, nawet jeśli ktoś nie pracuje na co dzień z dźwiękiem profesjonalnie, warto ogarniać takie pojęcia, bo ułatwiają świadomy wybór sprzętu i pomagają nie dać się złapać na marketingowe bajki producentów.
Wiele osób przy pierwszym zetknięciu ze specyfikacjami urządzeń dźwiękowych myli pojęcia, zwłaszcza gdy pojawia się tyle różnych skrótów jak SNR, THD czy pasmo przenoszenia. To w sumie całkiem zrozumiałe, bo producenci często wrzucają do katalogów mnóstwo parametrów, które dla laików brzmią bardzo podobnie. SNR, czyli stosunek sygnału do szumu, nie dotyczy ani zniekształceń harmonicznych, ani zakresu częstotliwości, ani tym bardziej mocy maksymalnej. Całkowite zniekształcenia harmoniczne (THD) to zupełnie inny parametr – pokazuje, ile dodatkowych „niepożądanych” składowych powstaje w sygnale wyjściowym względem sygnału wejściowego. THD jest ważny, ale nie mówi nic o tym, jak bardzo szum zakłóca nasz sygnał. Zakres częstotliwości przenoszonych przez głośnik informuje raczej o tym, jak „szeroko” gra dany sprzęt, czyli jakie dźwięki (niskie, średnie, wysokie) jest w stanie wiernie odtworzyć – nie ma to związku z poziomem szumu. Z kolei maksymalna moc sygnału mówi po prostu, jak bardzo można „przycisnąć” głośnik, zanim się uszkodzi lub zacznie mocno zniekształcać dźwięk. Moim zdaniem wielu ludzi myli te pojęcia, bo są wrzucane do jednego worka podczas wyboru sprzętu, a przecież każdy z tych parametrów opisuje zupełnie inny aspekt działania systemu audio. Jeśli chcemy wybrać sprzęt o czystym i niezakłóconym brzmieniu, to właśnie SNR powinno być jednym z pierwszych parametrów, na które patrzymy. Warto zawsze sprawdzać, czy producent podaje SNR zgodnie z normami, bo czasem te wartości są zawyżane przez różne sztuczki marketingowe. Sumując: SNR to nie zniekształcenia, nie pasmo przenoszenia i nie moc, a właśnie stosunek sygnału do szumu.