SNR, czyli z angielskiego Signal-to-Noise Ratio, to jeden z najważniejszych parametrów, na które zwraca się uwagę przy ocenie jakości urządzeń elektroakustycznych. Stosunek mocy sygnału użytecznego do mocy szumu pokazuje, jak dużo „czystego” dźwięku dostajemy w stosunku do niepożądanych zakłóceń w tle. Im wyższy SNR, tym lepiej – bo dźwięk jest bardziej klarowny i wyraźny, a mniej zamazany przez szumy. W praktyce, gdy wybierasz wzmacniacz, interfejs audio czy nawet mikrofon, to sprawdzenie wartości SNR pozwala szybko ocenić, czy sprzęt nada się do poważniejszych zastosowań, np. w studiu nagraniowym. Standardy branżowe często wymagają SNR powyżej 90 dB w sprzęcie profesjonalnym. To nie tylko teoria – w codziennym użytkowaniu sprzętu o niskim SNR może po prostu irytować szum w głośnikach, nawet gdy nic nie jest odtwarzane. Moim zdaniem, ignorowanie SNR przy zakupie sprzętu to klasyczny błąd początkujących. Co ciekawe, SNR mierzy się logarytmicznie w decybelach, co pozwala łatwiej porównywać urządzenia różnej klasy. Z doświadczenia wiem, że nawet sprzęty z bardzo podobnych półek cenowych potrafią się mocno różnić pod tym względem. Warto o tym pamiętać, bo lepszy SNR daje większą przyjemność słuchania i mniej problemów w pracy z dźwiękiem.
W elektroakustyce jest sporo pojęć i parametrów, które mogą się mylić, zwłaszcza na początku nauki. Całkowite zniekształcenia harmoniczne (THD) to zupełnie inny parametr – określa, ile sygnału na wyjściu sprzętu to niepożądane harmoniczne, które pojawiają się na skutek nieliniowości urządzenia. THD podaje się w procentach i im niższa ta wartość, tym sygnał jest bardziej „czysty”, ale nie ma to bezpośredniego związku z poziomem szumów tła. Z kolei zakres częstotliwości przenoszonych przez głośnik mówi o tym, jak „szeroko” urządzenie jest w stanie odtworzyć dźwięki – od najniższych do najwyższych tonów. To ważne przy odsłuchu muzyki, ale nie mówi nic o obecności lub braku szumów. Maksymalna moc sygnału, z jaką może pracować głośnik, to następny osobny parametr – tu chodzi o wytrzymałość sprzętu na duże poziomy sygnału, by nie doszło do jego uszkodzenia, nie dotyczy to jakości samego dźwięku w kontekście szumów. Bardzo często osoby zaczynające przygodę z elektroakustyką wrzucają wszystkie te pojęcia do jednego worka, ale to błąd. SNR (czyli stosunek sygnału do szumu) skupia się wyłącznie na relacji między „tym, co chcemy usłyszeć”, a szumami, które zawsze w jakiejś ilości występują w sprzęcie elektronicznym. Profesjonaliści zawsze rozróżniają te parametry, bo każdy z nich odpowiada za zupełnie inne aspekty pracy urządzenia. Moim zdaniem, największy problem pojawia się właśnie wtedy, gdy pomyli się SNR z THD – oba mają wpływ na jakość, ale mierzą zupełnie co innego. Warto więc na spokojnie nauczyć się rozróżniać te pojęcia, bo później przy praktyce w terenie czy studiu takie podstawy naprawdę mocno pomagają w wyborze i obsłudze sprzętu.