To właśnie głośniki dynamiczne działają w ten sposób – ich podstawą jest cewka zanurzona w szczelinie magnesu stałego, która pod wpływem prądu zaczyna się poruszać i wprawia membranę w drgania. Takie rozwiązanie jest chyba najbardziej rozpowszechnione w sprzęcie audio – od głośników komputerowych, przez kolumny estradowe, aż po proste radyjka czy słuchawki. Z mojego doświadczenia wynika, że konstrukcje dynamiczne są po prostu najbardziej uniwersalne i trwałe, a do tego dosyć łatwe w produkcji. Branża audio od lat stawia je na piedestale, bo zapewniają wysoką sprawność i niezłą jakość dźwięku, przy rozsądnych kosztach. Praktycznie wszystkie profesjonalne nagłośnienia estradowe czy kina domowe bazują na tej technologii. Co ciekawe, dynamiczna zasada działania pozwala na budowanie bardzo dużych lub bardzo małych przetworników, co daje producentom dużą swobodę projektową. Warto jeszcze dodać, że według standardów branżowych głośniki dynamiczne najlepiej sprawdzają się tam, gdzie potrzeba solidnego basu, bo membrana może generować spore wychylenia. Jeżeli ktoś poważnie myśli o elektronice audio, to zdecydowanie powinien rozumieć dokładnie ten mechanizm.
Wiele osób myli te typy przetworników, bo na pierwszy rzut oka ich nazwy brzmią podobnie, ale technicznie to zupełnie inne konstrukcje. W przypadku głośników ortodynamicznych (czasem spotyka się też nazwę planar-magnetyczne) membrana jest duża i płaska, a przez nią przechodzą ścieżki przewodzące. Pole magnetyczne działa na całą powierzchnię membrany, a nie na pojedynczą cewkę, jak w klasycznych głośnikach dynamicznych. Z tego powodu ortodynamiki stosuje się głównie w słuchawkach z wyższej półki, gdzie liczy się detaliczność dźwięku, ale zupełnie inaczej jest z typowym głośnikiem do radia czy telewizora. Co do głośników elektrostatycznych – tam w ogóle nie ma cewki z membraną w magnesie. Zasada działania jest totalnie inna: używa się napięcia elektrostatycznego i cienkiej folii, która drga dzięki polu elektrycznemu. Ten typ głośników jest skomplikowany, wymaga wysokich napięć, a spotyka się go głównie w audiofilskich systemach, bo daje świetną szczegółowość, ale jest trudny w produkcji i niezbyt odporny na uszkodzenia. No i jeszcze głośniki piezoelektryczne – tu membrana drga dzięki właściwościom kryształu piezo, który „napina się” pod wpływem napięcia. Takie rozwiązania są bardzo tanie i trwałe, ale niestety zwykle nadają się tylko do sygnalizatorów, dzwonków czy prostych brzęczyków, gdzie nie zależy nam na jakości dźwięku. Moim zdaniem częstym źródłem pomyłek jest właśnie to, że nazwa „ortodynamiczny” brzmi podobnie i sugeruje jakieś powiązanie z magnetyzmem, ale konstrukcyjnie to zupełnie inna bajka. W praktyce, jeśli masz do czynienia z typowym głośnikiem, który ma cewkę, magnes i membranę, to praktycznie zawsze będzie to przetwornik dynamiczny, bo tak konstruuje się większość sprzętu audio zgodnie z branżowymi standardami.