Główny powód stosowania przedwzmacniaczy mikrofonowych to oczywiście wzmocnienie bardzo słabego sygnału, który wychodzi bezpośrednio z mikrofonu. Mikrofony, szczególnie dynamiczne, generują sygnał na poziomie rzędu kilku miliwoltów – to naprawdę niewiele. Żeby taki sygnał nadawał się do dalszej obróbki, miksowania albo zapisu na urządzeniach profesjonalnych, trzeba go podnieść do tzw. poziomu liniowego. W branżowych standardach często mówi się o poziomie odniesienia 0,775 V RMS, który jest uznawany za typowy poziom sygnału liniowego (tzw. 0 dBu). Taki poziom daje już komfort pracy dla większości urządzeń, które są podłączane po przedwzmacniaczu – na przykład konsolety, interfejsy audio czy rejestratory. Bez tego wzmocnienia sygnał byłby zbyt cichy, podatny na zakłócenia i szumy, a różnego rodzaju urządzenia po prostu nie poradziłyby sobie z jego dalszym przetwarzaniem. Z mojego doświadczenia wynika, że dobry przedwzmacniacz potrafi nie tylko solidnie podnieść poziom, ale też dodać charakteru lub wręcz poprawić brzmienie – chociaż główną funkcją jest zawsze wzmocnienie. Warto dodać, że dobre praktyki mówią, by stosować jak najczystsze przedwzmacniacze, bo już na tym etapie można zgubić jakość całego toru audio. Trochę zabawne, że czasem ludzie mylą przedwzmacniacz z korektorem czy symetryzatorem, a tak naprawdę bez niego żadne profesjonalne nagranie się nie obejdzie – to taki cichy bohater całego procesu.
Wiele osób myli rolę przedwzmacniacza mikrofonowego, skupiając się na aspektach takich jak symetryzacja czy korekcja charakterystyki, a przecież to nie są jego podstawowe zadania. Symetryzacja sygnału, czyli zamiana sygnału niesymetrycznego (asymetrycznego, unbalanced) na symetryczny, to proces, za który odpowiedzialne są raczej specjalne układy symetryzatorów albo transformatory – co prawda, niektóre przedwzmacniacze mogą mieć wyjścia symetryczne, ale ich głównym zadaniem pozostaje wzmocnienie sygnału. Desymetryzacja zaś jest procesem odwrotnym, stosowanym na wejściu urządzeń liniowych, by przygotować sygnał do dalszego przetwarzania – i znowu, nie jest to esencja pracy przedwzmacniacza mikrofonowego. Często spotykam się z opinią, że przedwzmacniacz 'koryguje' lub 'poprawia' charakterystykę mikrofonu. Jasne, są urządzenia typu channel strip, które zawierają EQ i kompresory, ale klasyczny przedwzmacniacz mikrofonowy ma przede wszystkim za zadanie podnieść poziom sygnału do wartości użytecznej, czyli typowego poziomu liniowego (w branży uznawany za 0,775 V RMS, czyli 0 dBu). Jeśli chodzi o wstępną korekcję charakterystyki czy brzmienia mikrofonu, to są to funkcje raczej dodatkowe, często realizowane przez zupełnie inne sekcje toru audio. Największy błąd myślowy, który moim zdaniem często się pojawia, to utożsamianie przedwzmacniacza z jakimś 'ulepszaczem' dźwięku, podczas gdy jego podstawową, absolutnie niezbędną rolą jest czyste, stabilne i możliwie jak najmniej szumne wzmocnienie sygnału wejściowego do poziomu liniowego. Na tym etapie nie chodzi o żadne efekty, tylko o solidne podniesienie poziomu sygnału – to bez tego cała reszta toru audio po prostu nie zadziała tak, jak powinna. Standardy branżowe jasno to określają i praktyka pokazuje, że bez dobrej jakości przedwzmacniacza nie osiągnie się profesjonalnych rezultatów.