Dobrze trafiłeś z tą odpowiedzią – faktycznie, jeśli chcemy utrzymać taki sam poziom natężenia dźwięku, a oddalamy się od źródła dwa razy dalej, moc dostarczona do zestawu głośnikowego musi wzrosnąć aż czterokrotnie. Wynika to z prawa odwrotności kwadratu odległości, które jest podstawą dla akustyki w polu swobodnym – czyli tam, gdzie nie ma odbić od ścian. W praktyce oznacza to, że poziom natężenia dźwięku zmniejsza się o 6 dB przy podwojeniu odległości od źródła. Żeby „nadrobić” te straty i zachować ten sam poziom głośności, musisz zwiększyć moc wzmacniacza nie o 2, a o 4 razy! Z mojego doświadczenia w pracy z nagłośnieniem często widzę, że ludzie to bagatelizują – próbują po prostu podkręcić trochę moc, a potem są zdziwieni, że nadal jest za cicho. Branżowe standardy dźwiękowe – nawet podczas projektowania większych systemów nagłośnieniowych – zawsze uwzględniają tę zasadę. Jeśli więc robisz np. nagłośnienie na dużą imprezę plenerową i scenę powiększasz dwukrotnie, musisz też przygotować się na znacznie większe zapotrzebowanie na moc. Oczywiście w realnych warunkach dochodzą jeszcze inne czynniki, jak pogoda czy ukształtowanie terenu, ale ta reguła to absolutna podstawa przy planowaniu akustyki w otwartym polu. Warto to zapamiętać, bo może uratować niejedno wydarzenie przed klapą dźwiękową.
Przy tego typu pytaniach łatwo pomylić proporcje i logikę związaną z propagacją dźwięku w otwartej przestrzeni. W praktyce wiele osób zakłada, że żeby skompensować dwukrotnie większą odległość, wystarczy podwoić moc – wydaje się to intuicyjne, ale niestety nie jest zgodne z fizyką dźwięku. Przede wszystkim, zgodnie z prawem odwrotności kwadratu odległości, natężenie dźwięku maleje proporcjonalnie do kwadratu odległości od źródła, co oznacza, że jeżeli stoisz dwa razy dalej od głośnika, dźwięk jest cztery razy słabszy. Dlatego samo podwojenie mocy (albo, co gorsza, jej półtorakrotne zwiększenie) nie przywraca oryginalnego poziomu natężenia – efekt jest za słaby. Zwiększenie mocy tylko o połowę to już w ogóle nieadekwatne, bo to by jeszcze dodatkowo zmniejszyło poziom dźwięku, co jest sprzeczne z celem zadania. To są typowe błędy myślowe – człowiek często nie docenia, jak drastycznie szybko spada natężenie dźwięku na otwartej przestrzeni. Profesjonaliści i branżowe standardy, np. przy projektowaniu systemów nagłaśniających na koncerty plenerowe czy stadionowe, zawsze uwzględniają tę zależność. W akustyce nie da się tego obejść – fizyka jest nieubłagana. Czasem ktoś próbuje kompensować straty np. przez dołożenie kolejnych głośników, ale jeśli nie zwiększy się mocy zgodnie z tą zasadą, efekt końcowy wciąż będzie daleki od oczekiwanego. Dobrze jest to sobie przyswoić na etapie nauki, bo potem takie błędy mogą kosztować nie tylko jakość wydarzenia, ale i reputację w branży.