Prawidłowa odpowiedź to 3 450 W, bo właśnie taka jest maksymalna moc skuteczna, jaką można pobrać z typowej linii zasilającej 230 V zabezpieczonej bezpiecznikiem 15 A. Kalkulacja jest bardzo prosta, a zarazem praktyczna – moc obliczamy ze wzoru P = U × I, czyli 230 V × 15 A = 3 450 W. Takie obliczenia to absolutna podstawa w elektroenergetyce, niezależnie czy pracujesz przy projektowaniu instalacji domowej, czy przemysłowej. Z mojego doświadczenia wynika, że to właśnie w ten sposób określa się, jakie urządzenia można podłączyć do danego obwodu i czy nie przeciążymy zabezpieczeń. Branżowe normy, np. PN-HD 60364, wyraźnie wskazują, żeby nie przekraczać mocy wynikającej z wartości znamionowej bezpiecznika, bo to zagrożenie pożarowe i ryzyko uszkodzenia instalacji. W praktyce często stosuje się jeszcze zapas, czyli nie wykorzystuje się 100% tej mocy – lepiej zostawić trochę marginesu bezpieczeństwa. Warto też zauważyć, że jeśli podłączymy urządzenia o sumarycznej mocy wyższej niż ta obliczona, zabezpieczenie po prostu zadziała i odetnie zasilanie. Ten temat jest też bardzo praktyczny, bo pozwala łatwo ocenić, czy można np. podłączyć czajnik i pralkę do tej samej linii, czy jednak lepiej rozdzielić je na dwa niezależne obwody.
Wiele osób przy tego typu pytaniach wpada w pułapkę, myśląc, że im wyższa wartość podana w odpowiedziach, tym lepiej lub bezpieczniej. Niestety, przy obliczaniu maksymalnej mocy skutecznej dostępnej z linii zasilającej, decydujące są dwa czynniki: napięcie znamionowe oraz prąd znamionowy zabezpieczenia nadprądowego. Typowym błędem jest nieuwzględnianie tego, że to właśnie bezpiecznik (czyli w tym przypadku 15 A) określa granicę, powyżej której instalacja nie powinna być obciążana. Jeśli ktoś zaznaczył wartości poniżej 3 450 W, mógł nie podstawić poprawnie parametrów do wzoru lub pomylić się przy mnożeniu – jedną z częstszych wpadek jest mylenie napięcia skutecznego z napięciem szczytowym albo zaokrąglanie wyniku na oślep. Natomiast wybór wartości powyżej 3 450 W, takich jak 4 350 W czy 4 550 W, sugeruje założenie, że linia albo zabezpieczenie pozwalają na większy pobór prądu, niż wynika z normatywnych ograniczeń. To bardzo niebezpieczne podejście – przekroczenie prądu znamionowego zabezpieczenia prowadzi do jego zadziałania, a w dłuższej perspektywie może uszkodzić zarówno przewody, jak i podpięte urządzenia. Z mojego doświadczenia wynika, że często pomija się też tzw. współczynnik mocy lub myli się moc czynną z pozorną, ale w warunkach domowych i przy obciążeniach rezystancyjnych (np. grzałki, żarówki) te różnice są minimalne. Dobre praktyki branżowe zalecają, by nie obciążać obwodu do 100% wartości zabezpieczenia przez dłuższy czas, bo to skraca żywotność instalacji. Warto pamiętać, że każdy element układu – przewód, wyłącznik, listwa – musi być dobrany pod kątem maksymalnego planowanego poboru mocy. W praktyce, jeżeli instalacja jest ciągle przeciążana, nie tylko ryzykujemy awarią, ale i poważnym zagrożeniem pożarowym. Dlatego zawsze trzymamy się twardych wyliczeń wynikających z parametrów technicznych i nie kierujemy się intuicją czy „wydaje mi się, że da radę”.