Threshold to absolutna podstawa, jeśli chodzi o ustawianie kompresora. Tym parametrem określa się dokładnie ten moment, w którym sygnał dźwiękowy zaczyna być poddany obróbce – czyli kiedy kompresor 'wchodzi do gry' i zaczyna ściszać to, co jest za głośne. W praktyce, jeśli ustawisz threshold na przykład na -10 dB, wszystko powyżej tej wartości zostanie skompresowane według ustawionego ratio, a to co poniżej – zostaje nietknięte. Moim zdaniem, dobre wyczucie tego progu to jedna z ważniejszych cech dobrego realizatora dźwięku, bo łatwo przesadzić i zrobić miks, który jest za bardzo spłaszczony albo wręcz przeciwnie – zbyt dynamiczny i niekontrolowany. W branży często spotyka się zasadę, żeby nie ustawiać thresholdu zbyt nisko bez wyraźnej potrzeby, bo potem cały sygnał jest „przyciskany”, a naturalność dźwięku gdzieś ucieka. Ciekawostka – threshold w różnych modelach kompresorów może być oznaczony trochę inaczej, np. w starych analogach bywa tylko jedno pokrętło „input” i to ono decyduje, kiedy kompresja się włączy. Ale w cyfrowych narzędziach threshold to już standard. Ważne: Threshold to nie jest ilość kompresji ani jej siła, tylko właśnie ten moment startu działania, swego rodzaju 'bramka', którą sygnał musi przekroczyć.
Wiele osób, zwłaszcza na początku nauki realizacji dźwięku, myli ze sobą podstawowe parametry kompresora, takie jak release, attack czy gain, co w sumie nic dziwnego — te wszystkie słowa często przewijają się w opisach sprzętu, ale mają zupełnie inne znaczenie i zastosowanie. Release to czas, w jakim kompresor „odpuszcza” po tym, jak sygnał spadnie poniżej progu zadziałania. To nie jest moment, w którym kompresor zaczyna działać, tylko jak długo jeszcze ściska sygnał po wyjściu z zakresu działania. Często początkujący myślą, że to release decyduje o rozpoczęciu pracy kompresora, bo czasami słychać ten efekt, gdy release jest ustawiony zbyt długo i dźwięk się „ciągnie”. Attack z kolei to czas reakcji na przekroczenie progu – czyli jak szybko kompresor zacznie ściskać dźwięk po przekroczeniu thresholdu. Wiele osób, moim zdaniem, źle interpretuje attack jako czynnik decydujący o tym, kiedy kompresor w ogóle się włączy, ale tak nie jest – on tylko wpływa na charakter kompresji, nie moment jej rozpoczęcia. Z kolei gain (czasem nazywany makeup gain) to po prostu wzmocnienie sygnału już po skompresowaniu. Służy do wyrównania poziomów sygnału, żeby po kompresji całość nie była za cicha. To też nie ma nic wspólnego z ustawianiem progu zadziałania. Typowym błędem jest szukanie progu wśród tych parametrów, bo ich nazwy kojarzą się z reakcją lub wzmocnieniem, ale tylko threshold faktycznie określa, kiedy kompresor zaczyna działać. Sugeruję spojrzeć na schemat blokowy kompresora lub przećwiczyć to na DAW – wtedy wszystko staje się dużo bardziej oczywiste.