Bardzo dobrze, to właśnie ta zasada – impedancja mikrofonu powinna być wyraźnie mniejsza od impedancji wejściowej przedwzmacniacza. W branży audio mówi się nawet o tzw. zasadzie „impedance bridging”, czyli mostkowaniu impedancji. Chodzi o to, żeby przedwzmacniacz nie obciążał zbytnio mikrofonu, a sygnał był przenoszony bez zbędnych strat. Z praktyki wiem, że jeśli impedancja wejściowa przedwzmacniacza jest np. 1,5 kΩ, to mikrofon powinien mieć impedancję rzędu 150-250 Ω. Takie podejście pozwala zminimalizować zniekształcenia oraz zachować naturalne brzmienie sygnału, co jest bardzo ważne zwłaszcza w realizacji dźwięku na scenie czy w studiu. Typowy błąd początkujących to mylenie tej zasady z dopasowaniem mocy, które stosuje się np. w technice radiowej, ale tutaj chodzi nam o zachowanie maksymalnej wierności sygnału. Zgodnie ze standardami AES i praktyką większości producentów sprzętu profesjonalnego mikrofony dynamiczne i pojemnościowe są konstruowane właśnie tak, żeby ich impedancja była niższa od wejściowej przedwzmacniacza. Pozwoli to unikać niepotrzebnych strat sygnału i wpływu kabli na brzmienie. Moim zdaniem to jedna z kluczowych zasad, które warto przyswoić na dłużej, bo potem już automatycznie zwraca się na to uwagę przy każdym podłączeniu mikrofonu.
Wiele osób podczas nauki audio myli pojęcie dopasowania impedancji w systemach mikrofonowych z zasadami stosowanymi w innych dziedzinach techniki, na przykład w radiotechnice czy transmisji wysokich częstotliwości. W takich miejscach faktycznie dążymy do wyrównania impedancji źródła i odbiornika, żeby uzyskać maksymalny transfer mocy – to się nazywa dopasowanie mocy. Jednak w przypadku podłączania mikrofonu do przedwzmacniacza zależy nam przede wszystkim na zachowaniu jak najlepszej jakości sygnału i minimalizacji zniekształceń czy strat. Jeśli impedancja mikrofonu byłaby równa lub większa od wejściowej przedwzmacniacza, istniałoby ryzyko tłumienia sygnału, zniekształceń pasma przenoszenia oraz podatności na zakłócenia. To właśnie prowadzi do typowego błędu myślowego: zakładania, że maksymalna moc równa się maksymalnej jakości – co w audio wcale nie jest prawdą. W nagłośnieniu i studiu obowiązuje zasada mostkowania impedancji, czyli wejście powinno mieć znacznie większą impedancję niż wyjście mikrofonu (najczęściej minimum 5-10x większą). Przeciwne podejście mogłoby skutkować niepotrzebnymi stratami sygnału i pogorszeniem parametrów dźwięku. Z mojego doświadczenia wynika, że szczególnie początkujący realizatorzy lub technicy nieświadomie próbują stosować reguły z innych dziedzin techniki, nie zwracając uwagi na specyfikę sygnałów audio o niskim poziomie. Praktyka i literatura branżowa jasno wskazują, że dla prawidłowej pracy mikrofonów oraz zachowania ich charakterystyki tonalnej należy pamiętać o tym, by impedancja wejściowa przedwzmacniacza była wyraźnie większa od wyjściowej mikrofonu, zgodnie z wytycznymi takich organizacji jak AES czy EBU. Takie podejście daje najlepsze efekty zarówno pod względem jakości dźwięku, jak i niezawodności działania całego toru audio.