Mikrofon interferencyjny, często nazywany też shotgunem, to zdecydowanie najpopularniejszy wybór na planach filmowych, szczególnie w plenerze. Jego główną zaletą jest bardzo wąska charakterystyka kierunkowa – tłumi on dźwięki dochodzące z boków i tyłu, skupiając się na tym, co jest bezpośrednio przed nim. W praktyce oznacza to, że aktorzy mogą mówić nawet z kilku metrów, a mikrofon „wyłapuje” ich głosy, ograniczając szumy otoczenia, wiatr czy przypadkowe odgłosy z planu. Tak robi się to w większości produkcji – operator dźwięku trzyma tzw. boom z mikrofonem interferencyjnym nad aktorami. Moim zdaniem nie ma lepszej opcji na dialogi, jeśli nie kręcisz w studiu. Co ważne, nawet profesjonalne produkcje telewizyjne czy filmowe korzystają z tych mikrofonów, bo dają czysty, selektywny dźwięk bez zbędnych zakłóceń. Dla porównania, mikrofony dookólne czy wstęgowe łapałyby wszystko jak leci – ptaki, ruch uliczny, szeleszczące liście. Nawet najlepsza postprodukcja nie uzdrowi takiego nagrania. Dlatego mikrofon interferencyjny to po prostu standard branżowy, polecany przez praktyków i stosowany od lat.
Jeśli spojrzymy na różne typy mikrofonów, to łatwo można się pomylić, myśląc, że dookólny, wstęgowy czy ósemkowy będzie dobrym wyborem do nagrania dialogu w plenerze. Mikrofon dookólny rejestruje dźwięk z każdego kierunku w tym samym stopniu, co w praktyce oznacza masę szumów z otoczenia – wiatr, ptaki, ruch uliczny, wszystkie niepożądane odgłosy zlewają się z głosem aktora. Spotkałem się z opinią, że dookólna charakterystyka jest „bardziej naturalna”, ale jednak na otwartym planie kończy się to totalnym chaosem dźwiękowym. Z kolei mikrofon wstęgowy to sprzęt raczej studyjny – delikatny, ciężki do przenoszenia i dość podatny na uszkodzenia mechaniczne czy podmuchy wiatru. Do tego nie oferuje aż takiej selektywności kierunkowej, jakby się mogło wydawać. Mikrofon ósemkowy, choć ciekawy przez swoją charakterystykę (zbiera dźwięk z przodu i z tyłu, a tłumi po bokach), zupełnie nie sprawdzi się w terenie – bo przecież nie chcemy, żeby mikrofon łapał też echo, dźwięki z planu za aktorami czy przypadkowych przechodniów. Typowym błędem jest myślenie, że im szersza charakterystyka, tym lepiej, bo „wszystko się nagra”, ale w filmie liczy się precyzja i selektywność. Właśnie z tego powodu w branży stosuje się mikrofony interferencyjne (shotgun), bo izolują one głos aktorów od tła. Praktyka pokazuje, że bez tego trudno o profesjonalny efekt nagrania w plenerze.