Różowy szum to taki rodzaj sygnału testowego, który w branży nagłośnieniowej jest właściwie standardem podczas wyrównywania charakterystyki częstotliwości zestawów głośnikowych. Co ważne, różowy szum ma taką właściwość, że jego energia rozkłada się równo na każdą oktawę, a nie na każdą herc, jak to jest w białym szumie. Dzięki temu lepiej naśladuje realne warunki odsłuchowe, bo większość muzyki czy dźwięków, które słyszymy, rozkłada się podobnie – właśnie oktawowo. Praktycznie rzecz biorąc, kiedy stroiło się kiedyś system nagłośnieniowy na koncercie albo w klubie, to praktycznie zawsze leciał z głośników różowy szum i to przez mikrofon pomiarowy oraz analizator widma można było od razu zauważyć, gdzie zestaw gra za mocno, a gdzie za słabo. To jest szczególnie ważne przy pracy z korektorami parametrycznymi czy graficznymi. W branży dźwiękowej praktycznie wszyscy poważni realizatorzy bazują na różowym szumie przy kalibracjach, bo daje on obiektywniejszy obraz tego, jak system nagłaśniający „reaguje” na pomieszczenie. Warto wiedzieć też, że popularne standardy (np. AES, IEC) zalecają stosowanie różowego szumu właśnie przy tego typu pomiarach. W praktyce praca z tym sygnałem to codzienność w profesjonalnych studiach i plenerach – moim zdaniem każdy, kto chce działać z dźwiękiem na poważnie, musi poznać właściwości i zastosowania różowego szumu.
Wybór innego typu szumu jako sygnału testowego do wyrównywania charakterystyki częstotliwościowej zestawów głośnikowych to dość częsty błąd, zwłaszcza na początku przygody z akustyką. Najczęściej myli się z białym szumem, bo on jest głośny, „pełny” i wydaje się, że przez to lepiej pokaże problemy systemu. Ale biały szum ma równą energię na każdy herc, przez co wyolbrzymia wysokie częstotliwości – a to kompletnie nie odpowiada temu, jak ludzkie ucho słyszy muzykę czy mowę. Jest trochę tak, że białego szumu używa się raczej do testów aparatury elektronicznej, eliminowania błędów konstrukcyjnych albo szukania szumu własnego urządzenia, ale nie do strojenia całych systemów nagłośnieniowych. Z kolei szum szary, choć jest czasem wspominany w kontekście psychoakustyki (próbuje jeszcze lepiej uwzględnić krzywą czułości ucha), praktycznie nie jest używany w profesjonalnych pomiarach – nie ma do tego standardów ani gotowych narzędzi. Szum czerwony zaś to już taka egzotyka, jego energia skupia się głównie w niskich częstotliwościach, przez co absolutnie nie oddaje realistycznie „całego pasma” i byłby bardzo mylący jako sygnał testowy. W praktyce, jeżeli ktoś próbuje analizować system nagłośnieniowy na białym, szarym czy czerwonym szumie, wyniki będą całkowicie niemiarodajne i mogą prowadzić do fatalnych decyzji przy korekcji. Najważniejsze jest zrozumienie, jak ludzki słuch odbiera dźwięk – i właśnie różowy szum jest pod tym względem najlepiej „skalibrowany”. Standardy (AES, IEC) oraz narzędzia pomiarowe, które spotkasz w profesjonalnym środowisku, praktycznie zawsze bazują na różowym szumie, bo tylko wtedy da się realnie i powtarzalnie ocenić charakterystykę systemu w konkretnym pomieszczeniu. Moim zdaniem warto od samego początku trzymać się tej dobrej praktyki, bo to po prostu działa i oszczędza masę frustracji podczas realnej pracy.