Skrót IEM oznacza In-Ear Monitoring, czyli systemy monitorowe douszne. To rozwiązanie stało się praktycznie standardem na scenach koncertowych oraz w profesjonalnych studiach nagrań. Dzięki IEM muzycy i realizatorzy dźwięku mogą słuchać swojego miksu bezpośrednio w słuchawkach dousznych, eliminując przy tym pogłos sceniczny, sprzężenia mikrofonowe czy hałas otoczenia. Takie systemy są bardzo elastyczne – można indywidualnie dopasować miks dla każdego muzyka, a do tego zapewniają znacznie lepszą ochronę słuchu niż tradycyjne monitory podłogowe, bo pozwalają grać ciszej przy zachowaniu czytelności dźwięku. Moim zdaniem, dla wokalistów i instrumentalistów korzystających z ruchu scenicznego to wręcz niezbędna technologia. W praktyce IEM to po prostu zestaw nadajnik–odbiornik, gdzie miks stereo lub mono trafia bezprzewodowo do artysty. Osobiście widziałem, jak nawet w mniejszych klubach coraz częściej stosuje się IEM-y, bo to zwiększa komfort grania i zmniejsza bałagan na scenie. To naprawdę duży krok do przodu, jeśli chodzi o kontrolę nad dźwiękiem na koncertach. Jeśli ktoś myśli o profesjonalnej pracy w branży audio, znajomość działania i konfiguracji systemów IEM to absolutna podstawa. Branżowe standardy, na których się opierają te systemy, to m.in. UHF, cyfrowe przetwarzanie sygnału i funkcje personalizacji miksu.
Często można się pomylić, bo skróty branżowe bywają do siebie podobne, a jednak niosą zupełnie inne znaczenia. EIS, czyli European Installation Standard, w ogóle nie odnosi się do systemów monitoringu dźwięku, tylko dotyczy norm instalacyjnych w przemyśle elektrotechnicznym. Skrót AES z kolei to Audio Engineering Society, czyli międzynarodowe stowarzyszenie inżynierów dźwięku, które zajmuje się tworzeniem standardów dotyczących przesyłu i przetwarzania audio, np. AES/EBU dla sygnału cyfrowego – natomiast nie jest to określenie żadnego systemu monitorowego, ani tym bardziej dousznego. PTA to jeszcze inna bajka – to najczęściej skrót od Polskiego Towarzystwa Akustycznego lub Professional Theatre Association, ale też nie ma bezpośredniego związku z technologiami monitoringu dźwięku dla muzyków. Typowym błędem jest myślenie, że skoro skrót brzmi profesjonalnie czy technicznie, to musi dotyczyć danej dziedziny – a w branży audio skróty bywają bardzo specjalistyczne i precyzyjnie przypisane do konkretnych technologii. W praktyce na scenie czy w studiu, gdy ktoś mówi o IEM, od razu wiadomo, że chodzi o systemy monitorowe douszne, które są obecnie praktycznie niezbędne przy nowoczesnych produkcjach muzycznych. Każdy inny skrót w tym kontekście po prostu nie pasuje i może prowadzić do nieporozumień podczas pracy. Warto więc zawsze upewnić się, co oznacza dany akronim, szczególnie jeśli planujesz współpracę w środowisku profesjonalnym.