Właśnie tak, mikser przeznaczony do nagłośnienia podstawowego zestawu perkusyjnego z dwoma tomami powinien mieć co najmniej 8 kanałów. Wynika to z praktycznych wymagań scenicznych i studyjnych. Typowy zestaw perkusyjny obejmuje: stopę, werbel, dwa tomy, floor tom, hi-hat oraz dwa overheady. Często stosuje się mikrofony punktowe na każdy bęben plus dodatkowe mikrofony na blachy, czyli overheady. Łącznie daje to minimum 7-8 mikrofonów. W branży muzycznej przyjmuje się, że komfortowo jest mieć przynajmniej jeden zapasowy kanał – przecież czasem trzeba podpiąć mikrofon do komunikacji lub inny efekt. Produkcja live na scenie opiera się na elastyczności. Używanie miksera o mniejszej liczbie kanałów powoduje kompromisy i ogranicza możliwości miksowania, a przecież chodzi o jak najwierniejsze odwzorowanie brzmienia perkusji. Moim zdaniem, szczególnie jeśli planujesz nagłaśniać perkusję na koncertach czy w większym studio, zdecydowanie trzeba celować w minimum 8-kanałowy mikser, a najlepiej nawet zapasowy. Jest to standard, który pozwala na swobodną pracę i daje profesjonalne rezultaty. Wielu realizatorów dźwięku podkreśla, że warto mieć ten margines bezpieczeństwa – nie wiadomo, czy nie dojdzie jeszcze jakiś mikrofon np. do efektów lub perkusjonalii. Dobrą praktyką jest także wykorzystywanie osobnych kanałów dla każdej części zestawu, żeby mieć pełną kontrolę nad balansem i dynamiką. Tak właśnie pracuje się na scenie i w studiu.
Często spotykam się z błędnym przekonaniem, że do nagłośnienia podstawowego zestawu perkusyjnego wystarczy 6 kanałów albo nawet mniej. Wynika to głównie z założenia, że wystarczy podłączyć tylko mikrofony do stopy, werbla i ewentualnie ogólnie zbierające overheady. W rzeczywistości jednak, jeśli chcemy uzyskać dobrze zrównoważony i selektywny miks, musimy mieć możliwość osobnego nagłośnienia praktycznie każdego elementu perkusji. Zestaw z dwoma tomami to już minimum: stopa, werbel, tom 1, tom 2, floor tom, hi-hat oraz przynajmniej dwa overheady, co daje razem 7-8 wejść mikrofonowych. Często zapomina się też o tym, że trzeba zostawić kanał zapasowy albo przewidzieć miejsce na dodatkowy mikrofon do blach lub efektów. Mikser 6-kanałowy ogranicza elastyczność – nie da się oddzielnie kontrolować każdego elementu, a przez to trudniej osiągnąć profesjonalne brzmienie. Z kolei wybierając mikser 10- czy 12-kanałowy można oczywiście mieć zapas, ale dla typowego zestawu perkusyjnego jest to zwykle przerost formy nad treścią – sprzęt się marnuje, a i koszt rośnie. W technice estradowej i studyjnej powszechnie przyjmuje się, że 8 kanałów to złoty środek dla standardowej perkusji z dwoma tomami, bo pozwala na komfortowe rozdzielenie mikrofonów i daje możliwość późniejszej obróbki każdego źródła dźwięku osobno. Częstym błędem jest też nie branie pod uwagę, że jeśli zabraknie wejść, trzeba będzie łączyć kilka sygnałów na jednym kanale, co mocno ogranicza możliwości realizatorskie. Z mojego doświadczenia wynika, że lepiej mieć o jeden kanał za dużo niż nagle kombinować i tracić czas podczas próby czy koncertu. Dlatego wybór mniej niż 8 kanałów to typowy błąd myślowy wynikający raczej z chęci oszczędności niż zrozumienia realnych potrzeb nagłośnieniowych.