Opóźnienie strefy B o około 175 ms to dokładnie to, co wynika z obliczeń bazujących na prędkości dźwięku w powietrzu – przyjmując standardowo 343 m/s (w temperaturze 20°C). Odległość od źródła frontowego do strefy B wynosi w sumie 60 metrów (30 m do A + 30 m do B). Stąd: 60 m ÷ 343 m/s ≈ 0,175 s, czyli 175 ms. W praktyce, takie opóźnienie stosuje się, by sygnał z głośników strefowych dotarł do słuchaczy w tym samym momencie, co fala dźwiękowa z systemu frontowego, eliminując nieprzyjemne echo i poprawiając zrozumiałość przekazu. Często w codziennej pracy z nagłośnieniem spotyka się sytuacje, gdzie przesunięcie czasowe nie jest ustawione precyzyjnie i wtedy słychać wyraźnie, że dźwięk się „rozmywa” czy powstaje tzw. efekt grzebieniowy. Profesjonalne konsolety i procesory DSP umożliwiają ustawianie takich opóźnień z dokładnością do pojedynczych milisekund – warto z tego korzystać. Branżowe standardy, jak AES czy wytyczne InfoComm, podkreślają konieczność czasowej zgodności źródeł, szczególnie przy większych dystansach. Z mojego doświadczenia, nawet niewielka pomyłka w tych ustawieniach bywa bardzo słyszalna, zwłaszcza gdy słuchacz znajduje się blisko granicy działania dwóch stref. Warto więc przeliczać opóźnienia zawsze na miejscu, biorąc pod uwagę realne warunki.
W przypadku nagłośnienia strefowego bardzo łatwo popełnić błąd przy ustawianiu opóźnień czasowych, zwłaszcza jeśli nie uwzględni się podstawowych zasad propagacji dźwięku. Prędkość dźwięku w powietrzu wynosi około 343 m/s przy temperaturze 20°C, a każda różnica w odległości między źródłami skutkuje zauważalnym przesunięciem czasowym. Przy odległości 60 metrów dzielącej system frontowy od strefy B, czas dotarcia sygnału wynosi w przybliżeniu 175 ms, co wynika z prostego równania: czas = droga/prędkość. Ustawienie opóźnienia na poziomie 120 ms oznaczałoby, że system strefowy B wciąż odtwarzałby dźwięk o około 16 metrów „za wcześnie”, co prowadziłoby do nieprzyjemnego wrażenia echa i rozmycia dźwięku w dalszej części sali – typowy błąd to niedoszacowanie dystansu lub nadmierne uproszczenie obliczeń. Z kolei wartości 225 ms i 300 ms znacznie przekraczają wymagane opóźnienie. Tak duże przesunięcia powodują, że sygnał z nagłośnienia strefowego B dociera z wyraźnym opóźnieniem względem sygnału z frontu, a odbiorcy w tej strefie mogą doświadczać poważnych zakłóceń fazowych, pogorszenia zrozumiałości mowy czy wręcz słyszalnej „powtórki” tego samego fragmentu materiału audio. To typowy efekt, gdy ktoś mechanicznie wpisze wartość bez przeliczenia metrow na milisekundy lub nie sprawdzi warunków akustycznych na miejscu. Praktycy elektroakustyki oraz standardy branżowe (np. wytyczne AES czy EASE) podkreślają wagę prawidłowego doboru opóźnienia, dostosowanego dokładnie do realnego dystansu pomiędzy poszczególnymi źródłami dźwięku. Zaniedbanie tej kwestii skutkuje nie tylko spadkiem komfortu słuchaczy, ale także sporymi problemami w odbiorze przekazu – szczególnie na koncertach, wydarzeniach publicznych czy w dużych obiektach. Moim zdaniem, najlepszą praktyką jest każdorazowe przeliczanie i kalibracja opóźnienia na miejscu, z uwzględnieniem aktualnych warunków (temperatura, wilgotność itd.). To podejście minimalizuje ryzyko błędów i zapewnia profesjonalny efekt końcowy.