Zastosowanie przedwzmacniacza lampowego przy nagłośnieniu keyboardu ma przede wszystkim na celu nadanie charakterystycznej, cieplejszej barwy dźwięku, tak zwanego „efektu lampy”. Z mojego doświadczenia wynika, że muzycy często wybierają lampowe przedwzmacniacze właśnie dla tej specyficznej miękkości i subtelnej kompresji, których nie dają układy tranzystorowe. Dźwięk staje się bardziej „analogowy” i nabiera głębi, której czasem brakuje suchemu, cyfrowemu brzmieniu klawiatury. Często w branży audio mówi się o tym, że lampa dodaje tzw. harmonicznych parzystych, co zwiększa przyjemność odbioru i powoduje, że instrument lepiej „siedzi” w miksie zespołu. Przedwzmacniacze lampowe są wykorzystywane chociażby w studiach nagrań czy na scenie, żeby dodać keyboardowi nutę vintage, nawet jeśli sam instrument jest w pełni cyfrowy. W dobrych praktykach branżowych taki sposób nagłośnienia jest stosowany nie tylko dla efektu, ale też jako świadome narzędzie kreowania finalnej barwy w różnych gatunkach muzycznych – od jazzu po elektronikę. Oczywiście, nie chodzi przy tym o żadne zabezpieczanie sygnału czy rozszerzanie dynamiki, a właśnie o świadome modelowanie koloru dźwięku. To taki rodzaj „podrasowania”, który od lat jest doceniany przez realizatorów dźwięku i instrumentalistów.
Wiele osób sądzi, że przedwzmacniacz lampowy stosuje się głównie po to, by zwiększyć zakres regulacji dynamiki czy zabezpieczyć sygnał przed przesterowaniem. To częste nieporozumienie, bo rolą przedwzmacniacza – niezależnie czy lampowego, czy tranzystorowego – nie jest samo zabezpieczanie przed przesterowaniem, tylko wzmocnienie sygnału do odpowiedniego poziomu. Oczywiście, dobre lampowe preampy mają pewien margines tolerancji, ale nie to jest ich głównym atutem. Zwiększenie zakresu regulacji dynamiki osiąga się raczej przez zastosowanie kompresorów lub innych procesorów dynamiki, a nie sam preamp lampowy. Jeśli chodzi o dopasowanie sygnału do poziomu liniowego – tutaj wystarczy dowolny preamp lub DI box, niekoniecznie lampowy. Mylenie tych zastosowań to, moim zdaniem, typowy błąd wynikający z traktowania lampy jako „lekarstwa na wszystko”. W rzeczywistości prawdziwa wartość lampowego przedwzmacniacza tkwi w jego wpływie na barwę dźwięku – lekkie nasycenie, cieplejsze tony, bardziej muzykalny charakter. Branżowe standardy pokazują, że lampy stosuje się głównie tam, gdzie chodzi o kształtowanie brzmienia, a nie o czysto techniczne wymagania sygnału. Dobre praktyki podpowiadają, by do realizacji funkcji takich jak zabezpieczenie przed przesterowaniem czy zmiana poziomu sygnału używać wyspecjalizowanych narzędzi, a lampę traktować jako świadomy wybór brzmieniowy, a nie uniwersalny zamiennik wszystkich innych urządzeń w torze audio.