To jest bardzo ciekawe zagadnienie z akustyki wnętrz. Obecność publiczności na sali koncertowej rzeczywiście nie wpływa na wielkość obrazu dźwiękowego. Chodzi tutaj o to, że układ widowni, jej liczebność czy rozmieszczenie nie zmienia rozmiaru sceny czy też ogólnego poczucia przestrzenności dźwięków, jakie projektuje sama sala i system nagłośnienia. Wielkość obrazu dźwiękowego to cecha akustyczna wynikająca głównie z architektury pomieszczenia, ustawienia głośników oraz samego nagrania lub występu – to wszystko definiuje, czy dźwięk wydaje się szeroki, płaski czy głęboki. Publiczność może wpływać na inne aspekty, np. czas pogłosu (bo ludzie absorbują dźwięk), poziom hałasu (bo sami generują szum) czy tłumienie wysokich częstotliwości (ich ubrania i ciała pochłaniają fale wysokie), ale nie są w stanie zmienić tego, jak odbieramy rozmiar źródła dźwięku. W praktyce projektowania sal koncertowych zawsze się zakłada, że obraz dźwiękowy musi być odpowiedni bez względu na liczbę słuchaczy. Często nawet testy przeprowadza się zarówno w pustej, jak i pełnej sali, by system nagłośnienia nie powodował zniekształceń przestrzennych zależnych od frekwencji publiczności. To pokazuje, jak ważne jest rozróżnianie wpływu różnych czynników na percepcję dźwięku w akustyce pomieszczeń. Moim zdaniem, ta wiedza mocno się przydaje, szczególnie jak ktoś zamierza projektować nagłośnienie albo akustykę w praktyce.
Zagadnienie wpływu obecności publiczności na akustykę sali koncertowej potrafi być mylące, bo wiele osób intuicyjnie łączy różne zjawiska akustyczne ze wszystkimi aspektami dźwięku. Jednakże obecność ludzi w sali przede wszystkim wpływa na takie parametry jak czas pogłosu, poziom hałasu oraz tłumienie wysokich częstotliwości. Ludzie i ich ubrania pochłaniają dźwięk, zwłaszcza w zakresie wysokich tonów, co prowadzi do skrócenia czasu pogłosu – to doskonale widać podczas prób dźwięku w pustych salach, kiedy wszystko wydaje się bardziej „dzwonić”, a po wejściu publiczności pogłos wyraźnie się skraca. Dodatkowo, wypełnienie sali generuje szum tła, bo sami słuchacze szeleszczą, rozmawiają, kaszlą czy przemieszczają się, co podwyższa poziom hałasu i wpływa na komfort odbioru. Tłumienie wysokich częstotliwości także rośnie, bo materiały organiczne (włókna ubrań, włosy) są znacznie lepsze w ich pochłanianiu niż twarde powierzchnie pustej sali. Natomiast wielkość obrazu dźwiękowego, czyli przestrzenna percepcja źródeł dźwięku, praktycznie nie zmienia się pod wpływem publiczności – zależy ona głównie od rozplanowania sceny, systemu nagłośnienia i architektury wnętrza. Myślę, że nieporozumienia wynikają z tego, że wiele osób wrzuca wszystkie zjawiska akustyczne do jednego worka, nie rozróżniając co wynika z odbiorcy, a co z przestrzeni. W praktyce, podczas projektowania sal koncertowych czy wydarzeń muzycznych, to właśnie te różnice mają kluczowe znaczenie – stąd precyzyjne pomiary i testy akustyczne wykonuje się także przy różnym zapełnieniu sali, ale nigdy nie po to, by zmienić obraz dźwiękowy, tylko raczej by skorygować pogłos, hałas lub odbicia wysokich tonów. To taki typowy błąd myślenia, że wszystko zależy od publiczności – a jednak sporo parametrów pozostaje niezmiennych bez względu na liczbę słuchaczy.